Kilka miesięcy temu wydział promocji w Olkuszu został przeniesiony z Urzędu Miasta i Gminy do struktur Miejskiego Ośrodka Kultury. Jeden z urzędników twierdzi, że roszady były spowodowane wprowadzaniem pozornych oszczędności. Rzecznik prasowy miasta odpowiada, że nie chodziło o oszczędności, ale o rozszerzenie działalności.
Zmiany zostały wprowadzone 1 lipca bieżącego roku. - Mówiło się wtedy, że likwidacja wydziału związana jest z oszczędnościami. Ale co to za oszczędności, jeśli się niby likwiduje wydział, aby go przenieść gdzie indziej - mówi olkuski urzędnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Przenosiny to koszty. Naczelnik wydziału został zastępcą dyrektora MOK. Dostał pewnie sporą podwyżkę. Trzeba mu było przygotować biuro, kosztem zmniejszenia przestrzeni ekspozycyjnej Muzeum Afrykanistycznego oraz kupić to i owo jak komputery czy meble - dodaje nasz rozmówca.
Michał Latos, rzecznik prasowy olkuskiego urzędu wyjaśnia, że wydział promocji składał się z pięciu osób. Do MOK zostały przeniesione trzy. - Miasto zmniejszyło koszty zatrudnienia osób do promocji miasta. Koszt związany z promocją miasta i gminy zmniejszył się więc o ok. 7 tys. zł miesięcznie - mówi Latos. Jednak dwie pozostałe osoby nie zostały zwolnione, a jedynie przeniesione do wydziału organizacyjnego i wydziału podatków i opłat. Nadal urząd wypłaca im więc pensje.
Ile zarabiał naczelnik wydziału promocji, a ile zarabia teraz jako zastępca dyrektora MOK nie udało nam się dowiedzieć. - Wysokość wynagrodzenia podlega ochronie prawnej i nie stanowi informacji publicznej - wyjaśnia Latos. Zdradza jednak, że zakres obowiązków byłego naczelnika wydziału poszerzył się. Oprócz dotychczasowego zakresu obowiązków związanego z promocją miasta i gminy Olkusz, pełni także nadzór nad działem wystawienniczo-muzealnym i promocji MiG Olkusz, odpowiada za dział techniczny MOK Olkusz oraz Punkt Informacji Turystycznej.
Jednak Latos podkreśla też, że decyzja o przeniesieniu wydziału związana była głównie z chęcią rozwinięcia działalności promocyjnej gminy o wydawnictwa i gadżety przeznaczone do sprzedaży. - Urząd Miasta i Gminy nie może sprzedawać materiałów promocyjnych. Mogą to czynić natomiast jednostki mu podległe - zwraca uwagę rzecznik. Dzięki temu od lipca miasto sprzedaje pamiątkowe kubki, czapeczki, koszulki, książki czy gry. Niektóre według mieszkańców są zbyt drogie. - Kubek za 22 zł? W markecie kupię za 10 zł - mówi jeden z mieszkańców. Urzędnicy twierdzą jednak, że zainteresowanie gadżetami jest. - Początkowo nie było wielkiej sprzedaży, ale teraz pamiątki cieszą się coraz większym zainteresowaniem - podkreśla Agnieszka Kluczewska z MOK. - Ceny pamiątek są zróżnicowane. Mamy kubki za 12, 15 i 22 zł w zależności od techniki wykonania - dodaje.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?