Powódź w gminie Trzyciąż [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy porządkują swoje gospodarstwa zalane na początku tygodnia przez wodę. Jednocześnie zabezpieczają posesje na wypadek kolejnych ulew i liczą straty. W gminie Trzyciąż już teraz sięgają one 1,5 miliona złotych. A straty mogą być dużo większe, bo ciągle nie przestaje padać.
Wielka woda zaskoczyła mieszkańców w nocy z poniedziałku na wtorek (24/25 czerwca). Do domów i na posesje zaczęła się wlewać około godz. 3 nad ranem. - Jednym autem zdążyłem uciec na szosę. Z drugim już nie - mówi Leszek Knap z Małyszyc. Auto, które stało przy ogrodzeniu, częściowo znalazło się pod wodą. Pan Leszek miał na podwórku około metra wody. Wdarła się też na parter domu. Na szczęście nie był jeszcze zamieszkany. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce woda była na jakiś metr. Nie można było nawet prowadzić akcji - mówi Lesław Rup, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Glanowie.
W Małyszycach zalanych zostało kilkanaście gospodarstw. Najbardziej ucierpiał chyba dom Ryszarda Molędy, a szczególnie piwniczną część. Była ona bowiem przystosowana pod mieszkanie. - Zalało meble wypoczynkowe, podłogi, całą kotłownię. Nawet kosiarkę, którą specjalnie postawiłem wyżej po ostatnich powodziach. Nic to nie dało - ubolewa pan Ryszard. Stracił też uprawy, które znajdowały się naprzeciwko domu. - Nie było mnie, kiedy żywioł zaatakował. Wróciłem dopiero o godz. 6. Nawet nie miałem jak ratować swoich rzeczy - zaznacza. - Po co było się tu budować. Ciągle nas zalewa - ubolewa.
W tym roku w Małyszycach były już trzy powodzie. Ta była jednak najgorsza. - Ostatni raz taka wielka woda była u nas w 1996 roku - podkreśla sołtys, Marek Patela. Woda zerwała most i część wsi była odcięta od świata. W sumie szkody szacowane są tu na 1 mln zł. - Ile dokładnie okaże się, kiedy specjaliści wycenią, ile będzie kosztować odbudowa mostu - podkreśla Roman Żelazny, wójt gminy Trzyciąż.
Duże straty poniosła też Sucha, gdzie zalało 21 posesji i piwnic oraz uszkodziło drogę powiatową. Straty szacuje się na 300 tys. zł. Woda zaatakowała w Suchej już w poniedziałek w ciągu dnia. Z tragicznym skutkiem.
- Jeden z mieszkańców miał atak serca, kiedy zabezpieczał swoją posesję. Droga była tak zalana, że karetka nie mogła dojechać - relacjonuje sołtys Suchej, Jan Nowak. - Przewieźliśmy go do karetki ciągnikiem, ale nie udało się go już uratować - dodają sąsiedzi zmarłego.
Woda zalewająca drogi, pola i łąki, bardzo często odcina mieszkańców od świata. Tragicznie było nie tylko w Małyszycach, ale też Glanowie. - Kiedy droga jest zalana, nie dojedzie tu żadne auto. Boję się, bo mieszkam w domu z dwoma babciami, które mają po 75 lat - podkreśla Regina Wojciechowska.
Płynące fale poważnie uszkodziły nawierzchnię dróg. W Porąbce woda pozrywała asfalt na długości około 500 metrów. Naprawa zerwanego asfaltu może kosztować ok. 50 tys. zł. Straty są też w Wierzchowisku czy Wolbromiu
(wodę zalała drogę wojewódzką nr 783 w Wolbromiu).
Mimo ciągłych opadów, na chwilę obecną sytuacja jest opanowana, ale mieszkańcy domagają się działań od urzędników. - Czas, żeby ktoś coś z tym zrobił - denerwuje się sołtys Małyszyc, Marek Patela. Wójt Trzyciąża obiecuje, że jak woda opadnie, będą robione odpływy. - Muszą się jednak zgodzić na to właściciele pól i działek - podkreśla. Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu, bo opady nie ustają. - Boimy się każdego deszczu - nie ukrywa sołtys Małyszyc.
Przed wodą obroniły się natomiast Golczowice, gdzie ułożono na wałach Białej Przemszy 1200 worków z piaskiem. - Gdyby nie to, zalało by całą wieś - podkreśla Andrzej Janik z Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Kluczach. - Udało się dzięki temu, że szybko zadziałaliśmy. Profilaktyka opłaca się bardziej niż usuwanie skutków - dodaje.
Co robić?
Jeśli podczas powodzi został zalany budynek mieszkalny, właściciel powinien to zgłosić do urzędu gminy. Ten wysyła pod wskazany adres specjalną komisję, która szacuje straty. Robi też wywiad i ocenia, jaka jest sytuacja materialna mieszkańców i do czego przeznaczona była zalana część budynku. - W ciągu tygodnia powinniśmy zweryfikować wszystkie zgłoszone straty - podkreśla Roman Żelazny, wójt gminy Trzyciąż. Następnie dokumenty zostają wysłane do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, który je rozpatruje i podejmuje decyzję, czy odszkodowanie się należy. Można otrzymać maksymalnie 6 tys. zł. Takie informacje trafiają potem do urzędu gminy. Właściciele zalanych posesji muszą jednak uzbroić się w cierpliwość, ponieważ UW w Krakowie ma obecnie mnóstwo takich zgłoszeń. Można się też ubiegać o odszkodowanie zalanych upraw, pod warunkiem, że zniszczone zostało ponad 30 proc. ogólnej powierzchni gospodarstwa rolnego. W innych przypadkach można ubiegać się o odszkodowani tylko u ubezpieczycieli.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?