Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pazurek. Żyją bez wody, jak w średniowieczu [WIDEO]

Redakcja
Mieszkańcy Pazurka nie mają bieżącej wody
Mieszkańcy Pazurka nie mają bieżącej wody Katarzyna Ponikowska
Mieszkańcy 16 domów w Pazurku domagają się budowy wodociągu. Teraz mają do dyspozycji tylko brudny staw. Pracownicy wodociągów twierdzą, że nie da się tam podciągnąć rur. Sąsiedzi wodę jednak mają.

Autor: Katarzyna Ponikowska, Gazeta Krakowska

[zaj_kat]

Roman Danecki od trzech lat żyje bez wody w domu - latem i zimą. Podobnie jak jego najbliżsi sąsiedzi. Już kilkadziesiąt lat mieszkańcy niewielkiego osiedla w Pazurku starają się o przyłączenie do sieci wodociągowej. Ostatnio wręcz zasypują urzędy pismami. Bezskutecznie.

Zanieczyszczona gleba
Pan Roman kiedyś mieszkał w Dąbrowie Górniczej. Działkę w Pazurku kupił w 1991 roku. Stał już na niej dom i zabudowania gospodarcze (powstałe w latach 70.). Trzy lata temu przeprowadził się tu na stałe. - Do toalety czy podlewania przynoszę wodę z okolicznego stawu. Mam nawet wypracowany specjalny sposób nabierania wody - mówi pan Roman.

Długi konar z wbitym gwoździem na końcu, na którym wiesza wiadro, zanurza w stawie. Woda jest brudna i nie nadaje się do picia czy mycia (część mieszkańców miała po niej wysypkę). Do picia Danecki przywozi wodę w butelkach z marketu w Kluczach, który jest 10 kilometrów dalej lub ze źródełka w Chechle - oddalonym 16 km. - Zimą, kiedy staw jest zamarznięty, topię śnieg, żeby mieć wodę - dodaje. Przydomowe studnie nie zdają tutaj egzaminu, bo gleby są silnie zanieczyszczone metalami ciężkimi.

Woda dla wybranych?
Posesja pana Romana znajduje się 200 metrów od drogi wojewódzkiej 783. Obok są działki mieszkaniowe i rekreacyjne. Część należy do mieszkańców Pazurka od pokoleń, część do osób z Zagłębia, które kiedyś przyjeżdżały tu na weekendy odpocząć. Teraz, na emeryturze, kilka chce tu zamieszkać na stałe, tak jak np. Henryka Zgaj z Będzina. - Taczką po wodę trzeba jeździć. Jak w średniowieczu. To jest niegodne XXI w. - denerwuje się. Urszula Kolasińska mieszka w Pazurku od pół roku. Co sobotę rodzina przywozi jej 15 baniaków wody. Zbiera też deszczówkę.

- Płacimy podatki np. od drogi, którą i tak sami musimy równać i odśnieżać. Płacimy też podatki od działek. Dla urzędników jesteśmy ważni tylko wtedy, gdy zbierają opłaty - ubolewa Tadeusz Pasternak.

Mieszkańcy mają żal do władz gminy i firmy wodociągowej. - Dalsi sąsiedzi wodę bieżącą mają. Z jednej strony jest do sieci jakieś 80 metrów, z drugiej 40. Obok sąsiad wybudował wielki dwupiętrowy dom i też ma wodę. Dlaczego u nas nic się nie da zrobić? - pyta Jarosław Kolabiński. - Nazywa się nas przybłędami, mieszkającymi na dziko. To przykre - dodaje Danecki.

Szkodliwa woda ze stawu
Mieszkańcy uważają, że brak wody jest zagrożeniem dla ludzi i okolicy. Ostatnio 9-letnia wnuczka Elżbiety Pasternak zatruła się cieczą czerpaną ze stawu. - Miała 40 stopni gorączki, w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Ledwo dziecko odratowali - mówi pani Elżbieta ze łzami w oczach. - Teraz nie chce już tu przyjeżdżać. W miejscu, gdzie jest kilkadziesiąt działek brakuje też hydrantów. Dom pana Jarosława spłonął, bo nie było jak go ugasić. - Nawet strażacy się dziwili - mówi.

W styczniu br. 16 właścicieli działek złożyło wniosek o przyłączenie do sieci wodociągowej. W odpowiedzi dostali pismo, w którym Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olkuszu odmawia inwestycji, tłumacząc to „brakiem warunków technicznych, czyli sieci wodociągowej”. Dalej jednak pojawia się informacja, że mieszkańcy mogą wybudować sieć na własny koszt. - Czyli jak wodociągi mają to zrobić, to się nie da, ale jak my na to wyłożymy pieniądze, to się da? - dziwi się pan Roman.

Wcześniej wodociągi odpisały, że jest to teren zieleni łęgowej i obowiązuje tu zakaz wznoszenia budynków. A te przecież stoją od lat. Z opinii wydanej w lipcu 2015 r. przez Agnieszkę Kaczmarczyk, naczelnik Wydziału Urbanistyki i Ochrony Zabytków w Olkuszu wynika, że można tu budować infrastrukturę techniczną, czyli także wodociąg.

Poszukają rozwiązania
PWiK twardo stoi jednak na stanowisku, że są to obszary chronione. - 30 października będzie spotkanie z tymi ludźmi. Spróbujemy znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu - obiecuje Alfred Szylko, szef PWiK.

Mieszkańcy tymczasem są zdesperowani. Uważają, że urzędnicy łamią ich prawa. Rozważają złożenie doniesienia do prokuratury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto