Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Operacja serca 100-latka w Krakowie. Udało się!

Katarzyna Ponikowska
Operacja serca 100-latka w Krakowie. Na zdj. pan Edward z córkami: Danutą (po lewej) i Haliną (po prawej) oraz pieskiem Krasnalkiem
Operacja serca 100-latka w Krakowie. Na zdj. pan Edward z córkami: Danutą (po lewej) i Haliną (po prawej) oraz pieskiem Krasnalkiem Katarzyna Ponikowska
Operacja serca 100-latka w Krakowie powiodła się. Edward Oleksy z Glanowa (gm. Trzyciąż) dochodzi do siebie pod opieką córek w Krakowie.

Pan Edward Oleksy z Glanowa (gmina Trzyciąż) skończył w maju 11 maja sto lat. W lipcu tego roku przeszedł zabieg na serce, mimo to świetnie się czuje.- To prawdziwy okaz zdrowia - potwierdzają lekarze.
Zabieg bez komplikacji

30 czerwca w środku nocy, było około 1.30 pani Halina, córka Edwarda Oleksego usłyszała, że coś się dzieje w pokoju taty. Weszła do środka. Córki szybko zmierzyły mu ciśnienie. Było bardzo niskie. Natychmiast wezwały pogotowie, a w międzyczasie robiły sztuczne oddychanie. - Bardzo się bałam. Byłam przekonana, że to koniec - wspomina pani Danuta Oleksy, druga córka. Pogotowie było na miejscu jakieś 40 minut, po czym zabrało pacjenta do Szpitala Miejskiego im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. Rano następnego zadecydowano o przetransportowaniu go do Szpitala Uniwersyteckiego na ul. Kopernika. Tam natychmiast trafił na salę operacyjną. Miał zawał, trzeba było natychmiast interweniować. - Nim przyjechałam na Kopernika, tata był już po zabiegu. Nawet nie wiedziałam, że będzie ją miał - opowiada pani Danuta.

Operacja serca 100-latka w Krakowie trwała w sumie około 30 minut. - Lekarze podkreślali, że tata ma kondycję 40-latka - nie kryje uśmiechu pani Danuta. - Rzadko się zdarza, żeby pacjent w tym wieku, tak dobrze zniósł zabieg koronaroplastyki. To niezwykły okaz zdrowia - podkreśla lekarz Andrzej Kmita z oddziału klinicznego II kliniki kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego. - Nie było żadnych komplikacji. Pacjent też bardzo dobrze psychicznie wytrzymał zabieg. Pan Edward przyznaje, że trochę się bał, ale wszystko poszło szybko i sprawnie. Doktor Kmita dodaje, że jeżeli stan zdrowia pacjenta pozwala na zabieg czy operację, wiek nie ma tu znaczenia. - Nie można zostawić człowieka z ostrym zawałem, trzeba operować. U pacjentów starszych nie planuje się bardzo skomplikowanych zabiegów, ale w sytuacji ostrego zespołu wieńcowego nie ma żadnych ograniczeń - wyjaśnia lekarz.

Pana Edwarda odwiedziliśmy na osiedlu Azory w Krakowie, gdzie mieszka obecnie wraz z córką Danutą. W mieszkaniu często nocuje też pani Halina, która na co dzień mieszka w Olkuszu. Z okna pokoju 100-latka na 9 piętrze rozciąga się wspaniały widok na park Wyspiańskiego i park krowoderski. W oddali widać też krakowski rynek. - Bardzo lubię swój pokój. Dobrze się w nim czuję - podkreśla pan Edward. Kocha też balkon, na który spędza mnóstwo czasu. Edward Oleksy mieszka w Krakowie od sześciu lat. Opiekują się nim córki, które podkreślają, że jak na swój wiek tata jest bardzo samodzielny. Sam się myje, sam się ubiera, spaceruje po mieszkaniu. Trzeba mówić do niego głośno i powoli, ale jego pamięć działa bez zarzutu. Bardzo lubi wspominać.

Pan Edward trzyma się świetnie, mimo że nie miał łatwego życia. Pochodzi z małej wioski Glanów w gminie Trzyciąż. Kiedy miał 14 lat, zmarł mu ojciec. Za trzy lata zmarła też matka. Został sam z trzema młodszymi braćmi, którymi musiał się opiekować. Musiał szybko dorosnąć. Na jego głowie była też gospodarka. - Czasem wychodził w pole już o godz. 2 w nocy i orał - mówi pani Halina. - Bracia mi pomagali, jakoś się żyło - dodaje pan Edward.
W 1943 poznał żonę. Najpierw pojechali w kilku chłopaków bryczką na odpust w Gołczy, potem do Makowa na imieniny koleżanki. - Siadła przy pianinie. Pięknie grała i śpiewała - wspomina 100-latek. - W ciągu roku nastąpiła miłość i ślub - mówi z uśmiechem. Mieli czworo dzieci. Dwie córki o dwóch synów: Marka i Henryka. W 2003 żona zmarła na zator mózgu. Miała 81 lat.

W czasie wojny pan Edward był w partyzantce. Miał dużo szczęścia. Dwa razy był bardzo bliski śmierci. Raz wracał rowerem z Załęża do Glanowa i natknął się na dwie furmanki Niemców. Zaczął uciekać przez pole. Niemcy strzelali do niego. Udało mu się dobiec do lasu i tam się schować. - Nie trafiła mnie żadna kula. To był cud - mówi.
Tydzień po ślubie sąsiadka doniosła, że Edward Oleksy jest partyzantce. Wraz z żoną został aresztowany przez gestapo. - Uratował ich dziadek. Przez kochankę ss-mana wykupił ich za worek złota - opowiada pani Danuta.

Mimo trudnego życia, 100-late z Glanowa to bardzo pogodny i sympatyczny człowiek. Zresztą, był taki zawsze. We wsi sąsiedzi szanowali go i poważali. Miał piękne pismo, uczył się kaligrafii. Całej wsi pisał podania.
Zajmował się też fotografią. Robił zdjęcia na uroczystościach i zabawach. Potem szedł pieszo do Krakowa, żeby wywołać zdjęcia. - Wychodziłem o 2 nad ranem. Szło się na boso. W Krakowie myło się nogi w rzece, zakładało buty i hajda na miasto - wspomina. Potem jeździł na motorze. Miał go jako pierwszy człowiek w okolicy. - Trafiłem na ogłoszenie. Pojechałem obejrzeć. Okazało się, że motor należał do Edwarda Gierka - opowiada. Pan Edward praktycznie nie choruje. Codziennie pije kawę, bardzo lubi koniaczek. - To towar przedwojenny, niezniszczalny - śmieje się pani Danuta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto