Co było przyczyną pożaru dworca PKS w Olkuszu? Świadek: Kilka godzin przed pojawieniem się ognia drzwi były otwarte, a ktoś był w środku

Z budynku dworca PKS w Olkuszu pozostały tylko zgliszcza, które nadają się jedynie do rozbiórki. Zajmie się tym gmina Olkusz, która jest właścicielem budynku. Lata temu działał tu prawdziwy dworzec. Z poczekalnią, kasami biletowymi, toaletą i pomieszczeniami socjalnymi. Potem zaczął podupadać. Coraz mniej przez Olkusz przejeżdżało dalekobieżnych autobusów. W busach kursujących do okolicznych wsi bilety sprzedaje kierowca. W końcu budynek zamknięto na stałe.

Przedstawiciele urzędu gminy Olkusz zapewniają, że metalowe drzwi były zaspawane, a większość okien znajdowała się za kratami. Dodatkowo wszystkie instalacje były odłączone.
- Ale nie wykluczamy włamania - mówi Michał Latos, rzecznik UM w Olkuszu.

Na przestrzeni lat pojawiło się kilka pomysłów na odnowienie gminnego dworca, jednak żaden z nich nie został zrealizowany. Gmina nie miała na niego pomysłu.

Jeszcze wczoraj "obstawiano", że budynek zapalił się od petardy. Do środka przecież nie mógł nikt wejść. Zgłosiła się jednak do nas osoba, która twierdzi, że kilka godzin przed pożarem ktoś był w środku.

- 1 stycznia ok. godz. 15 dworzec był otwarty. Boczne drzwi, te przy schodach były uchylone, a w środku były dwie osoby - mówi "Gazecie Krakowskiej" jeden z taksówkarzy z Olkusza. - Widziałem je przez szyby poczekalni na własne oczy - zapewnia.

Olkuska policja, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Olkuszu, wszczęła śledztwo w sprawie pożaru. Co było jego przyczyną, zapewne dowiemy się za kilka tygodni.