Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aleksander Gołembiewski był więźniem Polenlager 95 w Żorach. Uciekł z Marszu Śmierci. Wnuk chce poznać teraz całą prawdę o dziadku ZDJĘCIA

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
Roman Zakrzewski zachował wiele pamiątek po zmarłym dziadku Aleksandrze Gołembiewskim
Roman Zakrzewski zachował wiele pamiątek po zmarłym dziadku Aleksandrze Gołembiewskim Ireneusz Stajer
To niesamowita historia. Po wielu latach Roman Zakrzewski z Rybnika-Boguszowic chce poznać prawdziwe losy swego dziadka – Aleksandra Gołembiewskiego, który w 1943 r., za krytyczną wypowiedź wobec Trzeciej Rzeszy został aresztowany i przewieziony na Górny Śląsk. Jako więzień pracował m.in. w Hucie Pawła w Żorach. W styczniu 1945 r., wraz z innymi został włączony do Marszu Śmierci, z którego uciekł i przeżył wojnę. Po latach pan Roman przypadkowo znalazł wśród ofiar marszu więźniów oświęcimskich na tablicy w Pszczynie... imię i nazwisko dziadka. Nie daje mu to spokoju, szuka odpowiedzi...

Niemieccy naziści bardzo skrupulatnie notowali i przechowywali wszelkie dane. Tymczasem na tablicy ofiar Marszu Śmierci więźniów obozu Auschwitz – Birkenau w Pszczynie widnieje nazwisko dziadka Romana Zakrzewskiego, który... przeżył wojnę. Mieszkający w Rybniku-Boguszowicach emerytowany ślusarz zastanawia sią, jak to możliwe…, i szuka odpowiedzi.

Szewc i rolnik spod Włocławka

- Mój dziadek Aleksander Gołembiewski mieszkał koło Włocławka. Był szewcem, ale miał też duże gospodarstwo rolne. W 1943 roku został aresztowany przez Niemców z powodu donosu, że wyraża się źle o Trzeciej Rzeszy. Nie wiem, jak to się stało, ale wywieźli go na Śląsk do Chwałowic koło Rybnika – opowiada Roman Zakrzewski, który próbuje rozwikłać tajemnicę imienia i nazwiska z tablicy w Pszczynie.

W chwałowickiej Donnersmarckgrubbe i żorskiej Hucie Pawła

Aleksander był przymusowym pracownikiem w kopalni, która „za Niemca” nazywała się Donnersmarckgrubbe, a w czasach polskich – Chwałowice. Później został przeniesiony do Huty Pawła w Żorach, założonej w 1842 roku. Od 1851 roku, właścicielami zakładu byli znani w mieście żydowscy przedsiębiorcy - Maurycy Adler i Józef Panofski. W międzywojniu pełna nazwa brzmiała „M. Adler i J. Panowski, S-ka z o.o., Odlewnia Żelaza i Fabryka Maszyn »Huta Pawła«”. Dygresja ta jest nam potrzebna, aby pokazać tożsamość miejsca, do którego trafił dziadek pana Romana. W mieście przez wieki dość zgodnie żyli przedstawiciele wielu nacji i wyznań religijnych. Skupiali swój wysiłek na sprawach społecznych i gospodarczych. Kiedy na początku września 1939 roku Górny Śląsk, w tym Żory zajęli Niemcy, zakład przejęła Trzecia Rzesza.

Zobacz zdjęcia - kliknij TUTAJ!

Ucieczka z Marszu Śmierci

- Jako więzień zmuszony do pracy dla nazistów, Aleksander Gołembiewski został zabrany wraz z innymi z Huty Pawła i włączony do Marszu Śmierci, który w styczniu 1945 roku wszedł do Żor od strony Pszczyny. Dziadkowi udało się zbiec, w którym miejscu..., nie wiem - mówi pan Roman.

Schronienie dał uciekinierowi właściciel jednego z gospodarstw w pobliżu Młyna elektrycznego, który sąsiadował z hutą. To kolejny dowód na to, jak Ślązacy pomagali ludziom pędzonym przez esesmanów w nieludzkich warunkach, podczas mroźnej zimy. Ci dobrzy gospodarze sami ryzykowali życie swoje i swoich rodzin.

Zaczęło się od Arbeitskarte Aleksandra Gołembiewskiego

Dzięki jednemu z nich Aleksander Gołembiewski przeżył wojnę. Po „wyzwoleniu” Żor wrócił do rodziny pod Włocławkiem. Zabrał żonę oraz czworo dzieci i wszyscy wyjechali w okolice Iławy na Mazurach (tzw. Ziemie Odzyskane), gdzie się osiedlili. Po śmierci żony ożenił się drugi raz i z drugiego małżeństwa miał dwóch synów. Nigdy nie opowiadał wnukowi o czasach wojny i niemieckiej okupacji. Zmarł w 1989 roku - w tym samym dniu, w którym się urodził. Dożył 86 lat.

Pan Roman zainteresował się wojennymi losami dziadka bardzo późno.

- Dość przypadkowo w ręce wpadła mi Arbeitskarte dziadka, w której przeczytałem, że pracował jako więzień w Donnersmarckgrubbe i w Hucie Pawła. Potem dowiedziałem się od mojej mamy, że z babcią przyjeżdżała do Żor w odwiedziny do ojca. Musieli gdzieś mieszkać, nie wiem na jakich odbywało się to zasadach. Jak to było możliwe - zastanawia się.

Im jest starszy, tym bardziej ciąży mu tajemnica imienia i nazwiska z tablicy w Pszczynie.

- Nie wiem, czy widniejące na tablicy nazwisko Aleksander Gołembiewski to mój dziadek czy inna osoba o tym samym imieniu i nazwisku? – dopytuje.

Bo jeśli tak, to pochowany w grobie pod Iławą mężczyzna nie może być jego dziadkiem. W tej sprawie kontaktował się już z róznymi instytucjami. Odpowiedzi na pytania dalej nie ma.

Polenlager 95 w Żorach

O próbę jej znalezienia poprosiliśmy Jana Delowicza, pracownika Muzeum Miejskiego w Żorach, badacza dziejów miasta i regionu, autora wielu książek historycznych.

- Faktycznie, w Żorach Niemcy dołączyli do Marszu Śmierci więźniów Polenlagru 95, który znajdował się na terenie dawnych koszar wojskowych, bardzo blisko Huty Pawła. Szli w swoich ubraniach. Niektórzy opowiadali mi, że dotarli do Wodzisławia Śląskiego za więźniami w pasiakach KL Auschwitz-Birkenau – mówi Jan Delowicz.

Jak ustalono, osadzeni w Polenlager 95 pracowali w Hucie Pawła oraz w innych żorskich firmach, np. młynie i Minerwie.

- Nie wydaje mi się, żeby mężczyzna wymieniony z i mienia i nazwiska na tablicy w Pszczynie był dziadkiem pana Romana. Nie mógłby przecież pracować w Hucie Pawła. Więźniowie byli pędzeni z Oświęcimia w kierunku Żor, a Pszczyna jest po drodze. Nie miałoby żadnego sensu prowadzenie więźniów z Żor do Pszczyny, a stamtąd do Wodzisławia – argumentuje pan Jan.

Litera „P” jak relikwia

Roman Zakrzewski chciałby jednak mieć na to dowody w postaci dokumentów. Zamierza szukać dalej i liczy, że ten artykuł pomoże w znalezieniu odpowiedzi. W domu przechowuje literę „P”, którą nosił w obozie jego dziadek. Ma też narzędzia szewskie po dziadku – jednym z nich jest kopyto, ale również młotek, kleszcze do naciągania butów i do robienia dziur w skórze, szydło oraz wiele innych pamiątek.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto