Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

75. rocznica Marszu Śmierci w Żorach. Więźniowie byli rozstrzeliwani, umierali z głodu

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
75. rocznica Marszu Śmierci w Żorach
75. rocznica Marszu Śmierci w Żorach UM Żory
Uroczystym złożeniem kwiatów na zbiorowej mogile 23 więźniów zamordowanych w Żorach, podczas ewakuacji obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w styczniu 1945 roku, uczczono w naszym mieście pamięć ofiar tzw. Marszu Śmierci. Zobaczcie zdjęcia.

W uroczystości z okazji 75. rocznicy Marszu Śmierci wzięli udział przedstawiciele władz miasta, na czele z Danielem Wawrzyczkiem - Zastępcą Prezydenta Miasta Żory i Elżbietą Gicalą – Sekretarz Miasta oraz żorscy harcerze.

Marsz Śmierci: więźniowie umierali z wycieńczenia, głodu, zimna

Przypomnijmy, w styczniu 1945 r. z niemieckiego obozu KL Auschwitz w wyniszczającą, 63-kilometrową wędrówkę wyruszyło około 56 tysięcy więźniów (trasy wiodły do Gliwic i Wodzisławia Śl.). Dziennie pokonując 20-30 kilometrów, 22 stycznia kolumny dotarły do Wodzisławia Śl., by w odkrytych, węglowych wagonach odjechać do obozów w głąb III Rzeszy. Mroźna i śnieżna zima, wycieńczenie ciężką pracą w obozie i brutalność hitlerowców stały się przyczyną śmierci blisko 15 tysięcy więźniów. Każde odstępstwo od kolumny karane było natychmiastową egzekucją. Wielu spośród tych, którzy przeżyli Marsze Śmierci, zginęło w obozach w głębi Rzeszy.

Z obozu mieli być wyprowadzeni więźniowie zdolni do pracy. Jednak w kolumnach ewakuacyjnych znalazły się także osoby wycieńczone i chore oraz dzieci. Esesmani mordowali tych, którzy opadli z sił i nie byli w stanie kontynuować marszu, a także strzelali do uciekających. Na terenie Śląska Górnego i Opolskiego straciło życie około 3 tys. osób, natomiast w trakcie całej ewakuacji zginęło między 9 a 15 tys. więźniów Auschwitz.

- W obozie Auschwitz był mój ojciec i dwóch wujków. Rodzina liczyła, że uda się kogoś z nich wypatrzeć w kolumnie więźniów i spróbować ich wyciągnąć z tego koszmaru, np. poprzez przekupienie strażników. W 1945 roku miałem siedem lat. Niewiele pamiętam. Było dużo śniegu i straszny mróz. Gdzieś w Wodzisławiu Śl. W samochodzie oczekiwaliśmy kolumny i wypatrywaliśmy ojca i wujków. W aucie było zimno, a co dopiero musieli czuć wycieńczeni więźniowie skąpo ubrani – wspomina Andrzej Prokop, syn Wilhelma, który przeżył Auschwitz.

Jak się później okazało w tej kolumnie szedł tylko jeden jego wujek. Jego ojciec w 1944 roku został wywieziony do obozu na terenie III Rzeszy, a drugi z wujków podczas ewakuacji ostatniej kolumny schował się w magazynie odzieży na terenie Auschwitz i doczekał wyzwolenia obozu.

Wspomina, że rodzina wypatrzyła w okolicach dworca kolejowego wujka Augustyna Kożucha, który przeszedł morderczą wędrówkę. Podjęto negocjacje ze strażnikami, ale w obawie przed rozstrzelaniem zaniechano tego.

- Wujek pojechał pierwszym transportem na Ostrawę i dalej w głąb III Rzeszy. Wrócił dopiero po wojnie. Nie opowiadał o tym, co się wówczas zdarzyło. Zarówno ojciec i wujkowie nie chcieli na ten temat rozmawiać – dodaje Andrzej Prokop, który do dziś trzyma w domu obozowy pasiak ojca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto