Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Związki zawodowe w Kompanii Węglowej chcą zewrzeć szeregi

Aldona Minorczyk-Cichy
Fot. Wojciech Barczyński
Fot. Wojciech Barczyński "Nie będziemy płacić za wasz kryzys" - krzyczeli 26 marca 2009 r. w stolicy przedstawiciele górników i hutników
Obcy kapitał chce inwestować w zamknięte przed laty kopalnie lub szukać nowych złóż. W tym roku z zagranicy sprowadzimy 12 mln ton węgla, bo sami nie jesteśmy w stanie go wydobyć. Koniunktura na węgiel na rynkach światowych jest dobra, perspektywy także.

Tymczasem Kompania Węglowa chce zwolnić 17 tys. górników, zlikwidować kopalnię Halemba i zmniejszyć wydobycie. Dlaczego? Spółka milczy, bo strategia rozwoju do 2020 r., jaką przygotował jej zarząd, nie jest jeszcze oficjalnym dokumentem.

- Trzeba poczekać, aż zostanie przyjęta przez radę nadzorczą i zatwierdzona przez właściciela spółki - tłumaczy Jan Czypionka z Kompanii.

Związki działające w spółce czekać nie chcą. Planują protesty. Dla nich fakt, że główne założenia strategii, czyli zwolnienia i mniejsze wydobycie, zostały przez radę nadzorczą tydzień temu uznane za właściwy kierunek zmian, to wystarczający powód, by bić na alarm.

- To strategia zwijania spółki, a nie jej rozwoju - irytuje się Wacław Czerkawski, wiceszef ZZ Górników w Polsce.

Wtóruje mu Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpień 80:

- Przy zwolnieniach nie mówi się nawet o dodatkowych gratyfikacjach, poza tymi przewidzianymi w Kodeksie pracy. Nie możemy się na to zgodzić.

Dodaje, że Kompania już ma problemy z brakiem pracowników. Bywa, że nie może zapewnić takiej obsady, która odpowiadałaby wymogom bezpieczeństwa. - Kompania tworzy jakiś wirtualny świat - mówi Ziętek.

Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu i handlu oraz gospodarki, nie jest zwolennikiem protestów i strajków. Woli merytoryczną dyskusję.

- Ale nie widzę ochoty do rozmowy ani ze strony zarządu spółki, ani ze strony resortu gospodarki - twierdzi Markowski.

Dodaje, że dziś przed kopalniami nie ma już zwałów węgla. Place, na których były niedawno miliony ton surowca, są puste.

- Ta świadoma redukcja wydobycia po prostu kłóci się z logiką, zwłaszcza że według prognoz, sytuacja na rynku jest stabilna. Rośnie też import węgla. W tym roku sprowadzimy go 12 mln ton. Wielkie firmy spedycyjne inwestują w rozbudowę portów - dodaje Markowski.

Wśród kopalń zlikwidowanych pod koniec lat 90. są i takie, w których pozostały spore złoża węgla (m.in. Niwka-Modrzejów, Dębieńsko, Morcinek, Pstrowski, Jan Kanty, Barbara-Chorzów). Interesują się nimi nie tylko rodzime spółki, ale też kapitał zagraniczny: czeski, czesko-holenderski, niemiecki oraz hinduski. Na ukończeniu jest także czeski zakup od Kompanii Węglowej kopalni Silesia. W tym tygodniu do Ministerstwa Gospodarki ma wpłynąć list intencyjny w sprawie budowy nowej kopalni w Orzeszu. Inwestycją poważnie zainteresowany jest koncern Emami z Indii. To wszystko oznacza tysiące nowych miejsc pracy i zapewnienie eksploatacji węgla kamiennego przez kolejne kilkadziesiąt lat.

Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym zbadał śląski rynek pracy. W raporcie, który opublikowano przed tygodniem, czytamy, że bez publicznego wsparcia będzie źle. Nasza przyszłość to przemysł motoryzacyjny, usługi i handel. Musimy inwestować w naukę, rozwijać branże związane z informatyką i biotechnologią. A jeśli tego nie zrobimy? Za kilkanaście lat obudzimy się z ogromnym bezrobociem i marnymi perspektywami.

100 000 osób pracować będzie w górnictwie za siedem lat. Obecnie branża daje zatrudnienie 120 tysiącom osób

34 mln ton węgla mają rocznie wydobywać kopalnie Kompanii Węglowej w 2015 r. Teraz wydobycie jest o 7 mln ton większe

12 mln ton węgla zostanie w tym roku przywiezionych do kraju z zagranicy (m.in. z Rosji, USA). Ta liczba co rok jest większa

Czy zrobiono wszystko?

Maksymilian Klank, wiceszef Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego EUROCOAL:

Jeśli likwidacja kopalni prowadzona jest z powodu nierentowności, to zawsze trzeba sobie zadać pytanie, czy na pewno zrobiono wystarczająco dużo, by tę rentowność osiągnąć. Przy zamykaniu kopalń, w których są jeszcze zasoby surowca, trzeba zachować dużo roztropności. Takie rozwiązania muszą budzić emocje z powodów społecznych, ale i z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Strategia energetyczna mówi, że węgiel jako paliwo będzie nam potrzebny przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Może zamiast zamykać kopalnie trzeba w nie inwestować? Mam wrażenie, że zapomniano o tym, iż węgiel to interes narodowy.

Inwestowaniem w nasz węgiel zainteresowany jest obcy kapitał. Wybiera zakłady zlikwidowane za czasów rządu AWS. Czy i tym razem, by stworzyć nowe miejsca pracy, musimy najpierw coś zniszczyć?

Koszty społeczne likwidacji miejsc pracy i zmniejszenia wydobycia mogą być ogromne i odbiją się na kondycji całego regionu. To nie tylko zwolnienia w kopalniach, ale też w ich otoczeniu, w firmach, które produkują na potrzeby górnictwa.

Trzeba szukać alternatywnych rozwiązań. Kiedyś my produkowaliśmy polonezy, a Czesi skody. Po polonezach nie ma już śladu, a skoda to dziś jedno z popularniejszych aut. A jak będzie z naszym węglem?

Górnikom trzeba otwarcie powiedzieć, co ich czeka

Z prof. Markiem Szczepańskim, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Aldona Minorczyk- -Cichy

Kompania Węglowa, jak czytamy w strategii rozwoju firmy do 2020 roku, chce zlikwidować kilkanaście tysięcy miejsc pracy i zamknąć Halembę. Jak pan to ocenia?

Spółka nie ma wyjścia. Musi odnaleźć się w gospodarce rynkowej. Pamiętajmy przy tym o polityce Unii Europejskiej, która zakłada, że w 2014 roku pomoc państwa dla branży górniczej będzie ograniczona tylko do przypadków likwidacji kopalń. Mamy więc ostatnie lata, kiedy górnictwo pomoc publiczną może otrzymać.

Tymczasem konkurencja nie śpi. Już teraz mamy do czynienia z rosnącym importem taniego surowca.

Nasz węgiel musi być konkurencyjny w stosunku do węgla wydobywanego w Europie i na świecie. Tymczasem mamy do czynienia np. z surowcem wydobywanym metodą odkrywkową. Jest tańszy od naszego, nawet po doliczeniu kosztów transportu.

A jaka jest w tym rola związków zawodowych?

Związki są współodpowiedzial- ne za bezpieczeństwo pracy. Muszą się zainteresować społecznymi kosztami wydobycia w Halembie. Ten zakład tymczasem stał się ikoną kopalni, która zabiera życie. Z innej strony związkowcy muszą chronić miejsca pracy. No i nie ukrywajmy, że mają w tym własny interes - chronią stołki, które zajmują. To gra o zachowanie własnych pozycji.

Badał pan zachowania górników, którzy odeszli z kopalń w czasie reformy przeprowadzonej przez rząd AWS. Co z nich wynika?

Co czwarty nie poradził sobie na rynku pracy, mimo odprawy, jaką otrzymał. Poszedł do gminy lub do opieki społecznej po pomoc. Pamiętajmy jednak, że wtedy wśród zwalnianych była większość osób o bardzo niskim poziomie wykształcenia. To się zmieniło. Na 800 górników, których niedawno badałem w Kompanii Węglowej, większość miała średnie wykształcenie i duże oczekiwania wobec bezpieczeństwa pracy.

Czy jeśli w KW rzeczywiście dojdzie do likwidacji stanowisk pracy, zwolnieni dzięki wykształceniu lepiej poradzą sobie na rynku pracy?

Przede wszystkim mam nadzieję, że nie będą się tego dowiadywać od ankieterów czy dziennikarzy, tylko w kopalni. To operacja na żywym organizmie. Ci ludzie mają rodziny. Są kooperanci kopalń, a tam też są miejsca pracy. Ważne, by wszyscy znali powody pewnych decyzji. Jeśli są wątpliwości, to budzi się rewolta. Należy też podać dłoń tym, którzy nie będą mogli przejść do innej kopalni. Trzeba z dużym wyprzedzeniem pomóc im w zdobyciu nowych kwalifikacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto