Decydujący w tej kwestii wydania decyzji był dobowy przyrost zakażań w Małopolsce, a jak wiadomo, zaliczany jest do krajowej czołówki. I choć sam pomysł tworzenia oddziału covidowego w Jaroszowcu miał także przeciwników w urzędzie wojewódzkim, to trudno było o inną decyzję przy braku znaczącego wyhamowania przyrostu nowych zakażeń.
W szpitalu w Jaroszowcu nie wyobrażają sobie tworzenia oddziału dla chorych na Covid-19. Owszem, dyrektor Krzysztof Grzesik ma świadomość, że jego placówka będzie musiała przyjmować chorych, których płuca ucierpiały po przejściu koronawirusa, ale nie widzi możliwości leczenia ludzi aktualnie zmagających się z groźnym wirusem z Wuhan.
- Czy ktoś wyobraża sobie, żeby lekarze naszego szpitala krążyli między chorymi na gruźlicę i koronawirusa? – pyta retorycznie Krzysztof Grzesik. - Przecież to jest mieszanka „wybuchowa”. Choćby nie wiem jakie zabezpieczenia były zastosowane, medyk w końcu przeniesie wirusa gruźlicy na oddział covidowy i odwrotnie. Być może nasze społeczeństwo zapomniało o gruźlicy, ale ona istnieje i leczy się ją latami. Jest oporna na wiele leków. Sprowadzenie do Jaroszowca chorych na Covid-19, moim zdaniem, tylko zwiększy śmiertelność wśród pacjentów.
Inaczej wygląda to w szpitalach covidowych, kiedy lekarze leczą tylko pacjentów z koronawirusem. W Jaroszowcu nie ma takiej możliwości. Chorzy na gruźlicę i na Covid-19 muszą być na innych blokach.
Dyrektor wskazuje na szereg obiektywnych przeszkód utworzenia w Jaroszowcu oddziału covidowego.
Przede wszystkim na stary budynek, który został zbudowany przed wybuchem drugiej wojny światowej, bo w 1934 roku. Zatem wszystkie instalacje są w nim przestarzałe.
- Jeśli włączymy kilka czajników elektrycznych jednocześnie, to już wybija nam korki, a co dopiero przy pracy kilku, czy kilkunastu respiratorów – zwraca uwagę Krzysztof Grzesik. - Nasze wiązki tlenowe wystarczyły nam do leczenia pacjentów z gruźlicą, ale jeśli przybędzie grupa pacjentów wymagających nieustannej tlenoterapii, to prostu „padnie”.
Dyrektor lecznicy w Jaroszowcu wskazuje także na brak na miejscu laboratorium analitycznego Obecnie jego placówka wysyła swoje próbki do Olkusza. Nie wyobraża sobie braku diagnostyki na miejscu w przypadku utworzenia oddziału covidowego, na którym każde badanie jest „na cito”.
Wreszcie wskazuje na brak personelu medycznego. - Inaczej to wygląda, jeśli na 160 miejsc w szpitalu jest kilkudziesięciu lekarzy, a jak to ma wyglądać w Jaroszowcu, gdzie jest 9 medyków – ponownie retorycznie pyta dyrektor Grzesik.
Poza tym, już dzisiaj ma na biurku kilka wypowiedzeń z pracy, co uniemożliwia mu ustalenie grafiku dyżurów na grudzień 2020.
Mimo, że decyzja o utworzeniu oddziału covidowego zapadła i ma on ruszyć od poniedziałku 16 listopada, to może jeszcze zostać... cofnięta. Sytuacja jest dynamiczna.
- Spacer po prawa kobiet przeszedł ulicami Oświęcimia w czwartek 5 listopada
- TOP 30 strzelców klasy okręgowej. Poznajcie ranking na finiszu rundy jesiennej
- Strajk kobiet. TOP 20 haseł z protestów kobiet na ulicach naszych miast
- Elektryczne hulajnogi Bird dostępne już w Chrzanowie
- Imiona najczęściej nadawane dziewczynkom w Olkuszu
- Osiedle Chemików w Oświęcimiu w kamerach Google Street View
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?