Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sandra Sobczyk marzy, by znów chodzić

Katarzyna Ponikowska
Sandra Sobczyk
Sandra Sobczyk Katarzyna Ponikowska
15-letnia Sandra Sobczyk z Małobądza (gm. Bolesław) marzyła o tym, żeby być zawodową tancerką. Wszystko zniweczył rak kości. Teraz chce montować filmy. Fundacja Mam Marzenie podarowała jej nowoczesny sprzęt

Nieduża sala na orotopedii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - Prokocimiu od pięciu tygodni jest drugim domem Sandry Sobczyk. - Już nie pamiętam, jak wygląda mój pokój... - mówi 15-latka i marzy, żeby wrócić do domu, żeby znów mieć kontakt ze znajomymi. Jednak przed nią jeszcze długa droga... Pierwsze bóle w kolanie pojwiły się we wrześniu 2013 r. - Myślałam, że to z przeciążenia. Od ośmiu lat tańczę - wyjaśnia Sandra Sobczyk. Jednak już po miesiącu ból tak się nasilił, że nie pomagały żadne tabletki. Trafiła do szpitala. Prześwietlenie wykazało, że kość piszczelowa jest jakby wytarta, bledsza niż inne. To się lekarzom nie spodobało. Wykonano rezonans, który był jeszcze bardziej niepokojący. Po zrobieniu biopsji, zapadła diagnoza: nowotwór kości.

W styczniu trafiła do Prokocimia na chemioterapię. Brała ją przez cztery miesiące. Operację wykonano 27 maja. - Bałam się, ale to już 10 moja operacja, więc jestem przyzwyczajona - nie ukrywa pacjentka. Nowotwór z piszczeli został usunięty razem z kością. Sandra Sobczyk ma endoprotezę od łydki do uda. Operacja była długa i trudna. Pojawiły się komplikacje - martwica. Dziewczynce wycięto na nodze płat skóry wielkości dłoni. Teraz czeka ją operacja odsłoniętego mięśnia i przeszczep skóry. I kolejna chemioterapia. Minimum kolejne trzy tygodnie w szpitalu. - Rehabilitacja jest bardzo ciężka, bolesna i strasznie długa - nie ukrywa Sandra, która mimo swojego wieku i mimo chorób, które ją dotykają jest niesamowicie optymistyczna i pewna siebie.

- Wszędzie jej zawsze pełno. Co tydzień robi przemeblowanie swojego pokoju. Bezczynność ją męczy - mówi mama. W szpitalu jest bardzo lubiana przez personel i pacjentów. Szczególnie zaprzyjaźniła się z 8-miesięczną Julcią chorą na białaczkę niemowlęcą. Jest dla niej jak siostra.- To takie maleństwo, a tak dzielnie walczy. Zawsze jest uśmiechnięta - mówi Sandra. Nigdy nie miała problemów w kontaktach z rówieśnikami. Potrzebuje ludzi wokół siebie. - A teraz jestem sama - zauważa. - Bo ileż można rozmawiać z mamą - żartuje. Sylwia Sobczyk przebywa z córką praktycznie 24 godziny na dobę, śpi z nią w pokoju na drugim łóżku. Zwraca się do swojej pociechy "Żabuś". Dziewczyna z kolei mówi na swoich rodziców "Mamusiu" i "Tatusiu". - Jest naszym jedynym dzieckiem - mówi pani Sylwia, który zajmuje się córką. Od jej urodzenia nie pracuje. Nie ma kiedy i jak.

Sandra od zawsze miała problemy ze zdrowiem. Urodziła się z powykręcanymi rączkami. Lewa jest przykurczona. W prawej, która była oplątana pępowiną, nie miała w ogóle kości promieniowej. Dziewczyna przeszła szereg operacji, by rękę wyprostować i by można było jej używać. Jeszcze kilka kolejnych operacji przed nią. - Chcemy, by jej ręce były jak najbardziej sprawne- podkreśla pani Sandra. Teraz jednak na pierwszym miejscu jest wyleczenie nogi. To dla Sandry najważniejsze. Bowiem jej całe życie to taniec. Najpierw był taniec nowoczesny, potem zumba, teraz dancehall. Tańczyła 2-3 godziny dziennie. Nauczyciele denerwowali się, że się nie uczy.
Przed chorobą Sandra miała plany, że będzie tańczyć do końca życia, dopóki kości jej pozwolą. Najlepiej zawodowo. Wtedy pojawił się nowotwór. - Widocznie tak miało być- mówi pogodzona z losem. Bo zawodowo już tańczyć nie będzie. Najwyżej trochę, dla siebie.

Na szczęście Sandra ma też sporo innych planów. Myśli o medycynie, pisze opowiadania (napisała jedno do tomiku "Ujeździłem raka", kiedy jeszcze nie wiedziała nawet, że jest chora), montuje amatorsko filmy. Do tego ostatniego potrzebuje jednak sprzętu. Pomogła jej Fundacja Mam Marzenie. We wtorek podarowała dziewczynie nowoczesnego ultrabooka. - Jest lepszy niż tablet i notebook. Do tego lekki. Można go trzymać na szpitalnym łóżku - cieszy się Sandra.- Będę mieć też teraz kontakt ze światem. Do tej pory miałam tylko telefon.
Teraz ma jeszcze jedno, proste, ale trudne do spełnienia marzenie: być zdrową i chodzić. Móc znów jechać na wycieczkę z rodzicami, wyjść na spacer z psem, pojeździć na nartach czy deskorolce.

Jeśli ktoś chce pomóc Sandrze w trudnej i kosztownej rehabilitacji, może przekazać 1 proc. podatku na Fundację Avalon, nr KRS 0000270809 z dopiskiem Sandra Sobczyk, 1733.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto