Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Czesława Piasecka już pół wieku z powodzeniem magluje ludziom pranie. Fachu nauczyła syna

Monika Pawłowska
Fot. Monika Pawłowska
Magiel - cud techniki. Pierwsze w Oświęcimiu pod egidą PSS Społem pojawiły się w 1968 r. Jeden z nich był w piwnicy baru „Kosmos” (dzisiejsza restauracja „Europa”). Obsługiwały go Czesława Piasecka i Krystyna Benc. Kiedy w latach 90-tych ubiegłego wieku przyszła „odwilż”, obie panie przeszły na własny rozrachunek i otworzyły interes w lokalu przy ul. Staszica 1. Pani Krystyna od niedawna wypoczywa na zasłużonej emeryturze, a pani Czesława, mimo 83 lat, wciąż magluje ludziom pranie. Nieocenioną pomoc ma ze strony syna Grzegorza.

Wykrochmalona, wymaglowana na deskę bielizna stołowa - to niegdyś było marzenie, a i obowiązek każdej szanującej się gospodyni domowej. W latach 70-tych ubiegłego wieku zaczęły powstawać w Oświęcimiu magle nie tylko te PSS-owskie, ale również prywatne. W całym mieście było ich kilka - pozostał tylko ten jeden, przy ul. Staszica. Na brak klienteli nie może narzekać. Czesława Piasecka magluje pranie już od pół wieku, nie tylko oświęcimianom.

Dzień i noc na nogach

W 1968 r. pani Czesława na państwowej posadzie pracowała jak dzisiejsza bizneswoman.
- Magiel był czynny od godz. 7 do godz. 20 - wspomina Czesława Piasecka. - Prania było od podłogi po sufit, więc musiałyśmy pracować też w nocy, żeby na rano ludzie mieli wszystko gotowe - dodaje.

Jak mówi, ciągle w ruchu i ciągle na nogach. Nie da się bowiem maglować na siedząco. Raz niewygodnie, dwa niemożliwe. Poszwa, ścierka, firanka czy zasłona, musi równiutko przylegać do blatu pod rozpiętą linką. Czasem pranie trzeba naciągnąć, innych razem skropić i przeciągnąć pod bębnem i to wiele razy, by było gładkie i bez żadnych zagnieceń.
Przy tym cały czas trzeba być czujnym, żeby nie poparzyć siebie i nie zniszczyć powierzonego prania. Rozgrzany bęben magla ma aż 100 st. C i takiej temperatury wymaga pościel, ścierki czy ręczniki. Firanki potrzebują zaledwie 80-85 st. C. Obecnie produkowane obrusy jeszcze mniej.

Efekt przysłowiowej dechy będzie tylko wówczas, gdy pranie zostanie dobrze wykrochmalone. - Teraz ludzie nie robią sami krochmalu, tylko kupują gotowy, a ten klei się do maszyny - wyjaśnia pani Czesława. Kolejną zmorą są wszelkiego rodzaju nadruki.
- Absolutnie nie wolno maglować tkanin ze złotymi czy też srebrnymi nadrukami, bo zamiast na obrusie, zostaną na bębnie. Tak samo napisy malowane farbą - dodaje.

Pani Czesława pracuje na trzecim maglu. - Rok produkcji to 1983. Mąż kupił go w Tarnowie - mówi kobieta.
Temperatura ustawiana jest ręcznie, maksymalną to urządzenie polskiej produkcji osiąga w 15 - 20 min. Za pomocą korby reguluje się też temperaturę bębna.
Kiedyś do podgrzewania misy używało się oleju. - Dwa razy magiel się zapalił od tego oleju - wspomina pani Czesława. - Na szczęście udało mi się ugasić pożar i nie poparzyć - dodaje.

Klimat dawnego magla przypomina też waga z szalkami, którą ustala się ciężar prania. Ma 50 lat, ale waży z dokładnością do kilku deko.
- Trzeba się na tym wszystkim znać, by nie zniszczyć ludziom prania - mówi stanowczo pani Czesława. - Staramy się być dokładni, pewnie dlatego mamy dobrą opinię i tylu klientów - dodaje.
W maglu najczęściej można spotkać mieszkańców osiedla. Pani Stefania, która przyszła tu ze swoim praniem we wtorek, mówi, że magluje całe życie.
- Od 1963 roku chodziłam naprzeciwko, do magla na ul. Staffa - wyznaje pani Stefania. - Od lat 90-tych tutaj. Nie ma to jak wymaglowana pościel, ale nie ręczniki, bo wtedy drapią - śmieje się pani Stefania.

Kilogram wymaglowanego prania kosztuje tu 4 zł. To taniej niż w Tychach i Suchej Beskidzkiej, gdzie też jeszcze działają magle. - Przyjeżdża do nas dwa razy w miesiącu pani z Tychów, bo z dojazdem wychodzi ją taniej niż u niej na miejscu - wyjaśnia pan Grzegorz, syn pani Czesławy, który pomału przejmuje interes. - Raz w miesiącu mamy klienta z Gdańska i Włocławka - dodaje.
Iwona Zając kilka lat temu z Mysłowic przeprowadziła się do Bierunia. I od tego czasu regularnie przyjeżdża do Oświęcimia.
- Żelazkiem tak nie odprasuję, co z magla, to z magla - mówi zachwycona. Mogą ją zrozumieć tylko ludzie, którzy spali w pościeli wymaglowanej.
Ostatni magiel w Małopolsce zachodniej jest czynny od poniedziałku do piątku od 9 do 17, a w soboty do 14.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na andrychow.naszemiasto.pl Nasze Miasto