Olkusz. Mieszkańcy sami muszą robić sobie parkingi pod blokami [WIDEO]

Autor: Katarzyna Ponikowska

[zaj_kat]Mieszkańcy os. Młodych od lat proszą urząd miasta o parkingi. Mają dość stawiania aut w błocie. Ostatnio wzięli sprawy w swoje ręce. Łopatami wyrównali teren i rozsypali drobne kamienie. Na nadchodzący sezon zimowy będą mieć wygodę. Ale co dalej? - Urzędnicy nadal będą udawać, że problemu nie ma - mówią zgodnie.

Teraz miejsce dla samochodów między ulicami Baczyńskiego, Orzeszkowej i Nałkowskiej wygląda nie najgorzej. - Ale jeszcze kilka tygodni temu nie dało się stanąć, było tyle dziur - mówi Andrzej Stopa, mieszkaniec ul. Nałkowskiej. Urząd zrobił tylko tyle, że dostarczył na osiedle dwie ponad 20-tonowe wywrotki kruszywa. Mieszkańcy skrzyknęli się, rozwiesili ulotki w blokach i powkładali je za wycieraczki aut. Na miejsce zbiórki przyszło około 20 osób. Zakasali rękawy i sami wyrównali teren.

- Od 29 lat, odkąd tu mieszkam, nic się tu nie zmienia. Jak było, tak jest - mówi pan Andrzej. To już kolejny taki czyn społeczny mieszkańców. - Dwa i trzy lata temu sam załatwiłem kilka wywrotek kruszywa. I też rozrzucaliśmy je sami - podkreśla Stopa. Gdy tylko idzie informacja: kamień przywiozą, ludzie załatwiają grabki, łopaty i taczki, bo przecież nie każdy trzyma taki sprzęt w bloku, i do roboty. - W tym roku materiał dał urząd, ale co z tego, jak to my musimy pracować? W nieskończoność mamy biegać z łopatami? Nie każdy z nas ma na to jeszcze siły. Płacimy w końcu podatki - denerwuje się kolejny mieszkaniec Nałkowskiej. - Prędzej czy później kamyki wypłucze woda i będzie to samo. To bezcelowa praca - dodaje zniechęcony.

Prawie całe osiedle Młodych składa się z bloków i placów między nimi wyjeżdżonych przez auta. Parkingów jest tylko kilka i to małych. - Ten parking to jedno wielkie klepisko. Czegoś takiego nie ma nigdzie w Małopolsce. Tylko u nas takie cuda - podkreśla Janusz Zabawski, mieszkaniec ul. Reja. U niego pod blokiem również mieszkańcy równają teren sami. Ostatnio też dostali od urzędników wywrotkę kruszywa. - Grupa ludzi się zeszła, bo każdy gdzieś stawiać auto musi. Ja sam nie mogłem pracować, to kupiłem każdemu butelkę piwa - mówi Zabawski.

Tu ludzie muszą się nagłowić. - Raz były takie dziury, że poprosiłem gości, którzy ocieplali budynek, żeby podjechali swoją „białoruśką” (mała koparko-ładowarka - przypis red.) i wyrównali teren. Zgodzili się za zgrzewkę piwa. Na dwa miesiące był spokój, ale później znów to samo - mówi Zabawski. Mieszkańcy denerwują się, że urzędnicy parkują sobie wygodnie przed urzędem na wyznaczonych i zastrzeżonych miejscach, a oni muszą uprawiać partyzantkę.

W kwietniu sprawą zainteresował się radny Michał Mrówka i skierował interpelację do burmistrza Romana Piaśnika. Ten przedstawił pomysł, aby wydzierżawić część terenu klepiska prywatnemu przedsiębiorcy i zrobić płatny parking. Na to nie zgodzili się jednak mieszkańcy. - Mieszkańcy musieliby płacić za zostawianie auta pod własnym blokiem - zauważa Jan Durański, przewodniczący osiedla.

Jakieś 10 lat temu urząd rozważał budowę parkingu. Miał kosztować 800 tys. zł. Radni uznali, że to za dużo, że są pilniejsze inwestycje. - Powstał nawet projekt techniczny. Problemem jest infrastruktura pod ziemią, głównie gazociąg, który trzeba by było ominąć - mówi Michał Latos z olkuskiego urzędu.

We wrześniu mieszkańcy wraz z radnym Mrówką i przewodniczącym Durańskim złożyli w urzędzie kolejne pismo. Podpisało się pod nim ponad 200 osób. - Zaproponujemy, aby wpisać inwestycję do budżetu na 2016 r. - zapowiada Latos. - Tę przestrzeń trzeba w końcu ogarnąć. Wcześniej należy jednak przeanalizować, czy można tam ulokować parking - kwituje.