Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolska. Co dalej z uchwałą antysmogową? Trujące piece mają zniknąć do końca 2022 roku. Część gmin chce opóźnić termin. Co na to Sejmik?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Czy małopolska uchwała antysmogowa zostanie zmieniona przez Sejmik? Wprawdzie w oficjalnym porządku obrad sesji zaplanowanej na poniedziałek 20 czerwca nie ma takiego punktu, ale tematem tym małopolscy radni żyją od wielu tygodni i było już kilka prób wprowadzenia go do dyskusji. Głównym celem zmian miałoby być wydłużenie o co najmniej rok możliwości używania tzw. kopciuchów oraz zezwolenie Małopolanom (w tym krakowianom) na używanie w paleniskach drewna. Optują za tym samorządowcy z niektórych gmin południowej i wschodniej Małopolski oraz aktywiści wspierani m.in. przez zdunów. Zdecydowanymi obrońcami uchwały w obecnej formie są władze Krakowa (gdzie już od kilku lat nie wolno palić węglem, ani drewnem) oraz wójtowie 14 gmin Metropolii Krakowskiej. W Sejmiku murem za uchwałą stoją radni Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Tomasz Urynowicz, były wicemarszałek Małopolski odpowiedzialny za walkę ze smogiem, obecnie radny niezrzeszony. Radni PiS są podzieleni – a to od nich zależą ewentualne zmiany w uchwale.

Największe emocje w małopolskich gminach wywołuje czas, w jakim wszyscy mieszkańcy regionu muszą zlikwidować tzw. kopciuchy, czyli kotły na paliwa stałe – pozaklasowe i najniższych klas. Termin mija o północy 31 grudnia 2022 roku. Choć jest on wszystkim znany od kilku lat, to w wielu gminach wymiana pieców szła opornie i już wiadomo, że w ciągu pozostałych do końca 195 dni dziesiątki tysięcy Małopolan nie zdążą wymienić pieców zatruwających ich i okolicę. Zgodnie z obowiązującą uchwałą, za używanie kopciuchów będą im od 1 stycznia 2023 groziły kary do 5 tys. zł.

Sytuację dodatkowo skomplikował obecny kryzys energetyczny: z powodu szalejących cen gazu mieszkańcy korzystający z dopłat do wymiany kopciuchów stracili serce do – bardzo popularnych dotąd - kotłów kondensacyjnych i postanowili pozostać przy starych kotłach, w których można palić czym popadnie. To istotna „zaleta” trujących palenisk, przez które umiera co roku tysiące Małopolan, w tym dzieci. Szalone są bowiem obecnie również ceny węgla. W dodatku trudno go kupić, dlatego wiele domów zaopatruje się we wszystko, co wydaje się gospodarzom palne: nie tylko pozyskane w lasach drewno i chrust, ale też stare meble, okna, tworzywa i inne sprzęty, których spalanie już dziś jest prawnie zakazane i zagrożone wysokimi grzywnami.

Mieszkańcy są mocno zdezorientowani i przestraszeni, a lokalni samorządowcy przyznają, że wielu ludzi, zwłaszcza uboższych, mieszkających w dużych, a niecieplonych domach, znalazło się w rozpaczliwej sytuacji. Nieoczekiwanie koło ratunkowo właścicielom kopciuchów rzucił rząd: zamierza im zapewnić po 3 tony względnie taniego węgla na gospodarstwo. Uderza jednak tym samym w fundament własnego programu wymiany kopciuchów – Czyste Powietrze. I wręcz zachęca do przesunięcia terminu małopolskiej uchwały antysmogowej (i podobnych uchwał w innych województwach).

Pytanie podstawowe: czy ewentualne zmiany w uchwale antysmogowej w jakimkolwiek stopniu pomogą mieszkańcom - i na jak długo? I czy społeczny, ekonomiczny i zdrowotny koszt takich zmian nie będzie zbyt wysoki? Przecież każdy mieszkaniec Małopolski mógł w ciągu ostatnich lat sięgnąć po dotacje z programów lokalnych i (lub) państwowego programu Czyste Powietrze, każdy mógł docieplić swój dom za publiczne pieniądze i wymienić kopciucha na bardziej efektywne i nie zatruwające całej okolicy źródło ciepła. Dlaczego ci, którzy się na to zdecydowali, mają być teraz truci przez tych, którzy nie zmieścili się w wyznaczonym terminie? Wreszcie: dlaczego podatnicy mieliby dopłacać do reglamentowanego przez państwo węgla spalanego w kopciuchach ludzi nie dbających o zdrowie własne i sąsiadów?

Co dalej z małopolską uchwałą antysmogową: głosy samorządowców

Kazimierz Barczyk (KO), wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego i zarazem szef Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski, zauważa, że zapis małopolskiej uchwały antysmogowej zakazujący o 1 stycznia 2023 używania kopciuchów, można było dotąd traktować jako proekologiczny i prozdrowotny, ale kiedy tona węgla kosztuje 3 tys. zł, to „zapis ten zrobił się także mocno ekonomiczny”.

- Ekonomia zmienia nastawienie mieszkańców do wielu kwestii, w tym dalszego używania węgla. Natomiast gminy Metropolii Krakowskiej, w tym nasza, akcentują przede wszystkim aspekt ekologiczny i zdrowotny uchwały. Jesteśmy przeciwni zmianie terminu jej obowiązywania, bo wraz z mieszkańcami i wspierającymi ich ekodoradcami włożyliśmy zbyt wiele wysiłku w dążenie do poprawy jakości powietrza, jakim wszyscy oddychamy, by teraz ryzykować demobilizację społeczną. A do niej dojdzie, jeśli zaczniemy teraz przesuwać terminy. Mamy wielki szacunek dla mieszkańców, którzy podjęli wysiłek wymiany swych systemów grzewczych oraz ocieplenia budynków

– mówi Elżbieta Burtan, wójt Zabierzowa.

Popiera ją Bogusław Król, wójt Zielonek: - Myśmy jako gmina zaangażowali mnóstwo sił i środków, by uruchomić proces likwidacji kopciuchów. Są ekodoradcy, są programy wsparcia, są lata edukacji, uświadamiania ludzi, przekonywania ich. Musimy być wiarygodni: jeśli coś zapowiadamy, ogłaszamy wymagania, to się tego trzymajmy. To też jest dobry czas, by pokazać, że zwłaszcza termomodernizacja w parze z nowoczesnymi źródłami energii pozwala obniżyć koszty. A te koszty bardzo mocno dziś wszystkich bolą i jeszcze bardziej niepokoją.

Już 26 kwietnia 2022 wszystkie czternaście gmin zrzeszonych w Stowarzyszeniu Metropolia Krakowska zaapelowało do władz województwa małopolskiego o niewprowadzanie zmian w uchwale antysmogowej. Jak przekonują: „Odsunięcie terminu wejścia w życie niektórych zapisów uchwały w znacznym stopniu obniży tempo wymiany bezklasowych kotłów węglowych oraz nadwyręży zaufanie mieszkańców do władz publicznych”. Ich zdaniem, „tego typu działania spowodują spadek zainteresowania mieszkańców skorzystaniem z programów dotacyjnych nie tylko gminnych, ale również tych wdrażanych na szeroką skalę przez administrację centralną jak np. „Czyste powietrze”.

Wcześniej (w lutym) identyczne stanowisko przesłał do władz Małopolski prezydent Krakowa Jacek Majchrowski: zaapelował o niepodejmowanie i niewspieranie inicjatyw mających na celu zmianę istniejącej uchwały antysmogowej dla Krakowa i dla całego województwa. Również krakowscy radni - jednogłośnie - poparli rezolucję do radnych Sejmiku i zarządu województwa w obronie uchwał antysmogowych. W ich opinii, „obecne regulację są konieczne dla ochrony zdrowia i życia mieszkańców Małopolski”.

Inne głosy płyną jednak z części gmin oddalonych od Krakowa i Metropolii. - Moim zdaniem, w rozmowie o uchwale antysmogowej trzeba brać pod uwagę wszystkie okoliczności, w tym to, jaka jest zasobność mieszkańców oraz jaki jest ich sposób funkcjonowania. Mieszkańcy Krakowa i obwarzanka są statystycznie bardziej zasobni, mają o kilkadziesiąt procent wyższe dochody od mieszkańców mojej gminy. To sporo zmienia, bo możliwości wygospodarowania środków na tak duże inwestycje, jak termomodernizacja i wymiana instalacji, są u nich dużo mniejsze – przekonuje Paweł Sala, burmistrz Makowa Podhalańskiego.

Dodaje, że w jego gminie, zwłaszcza na terenach wiejskich, wielu ludzi mieszka np. we dwójkę w relatywnie dużych domach - starych, często nieocieplonych lub słabo ocieplonych. – Podłączenie takich domów do gazu, nawet gdyby było technicznie możliwe, przy obecnych cenach paliw oznaczałaby dla tych ludzi ruinę finansową – podkreśla Paweł Sala. Zastrzega przy tym, że oczywiste jest, iż tacy mieszkańcy nie kupią węgla po 3 tys. złotych za tonę. Raczej będą spalać w kopciuchach wszystko, co znajdą w okolicznych lasach – bo „zostali postawieni pod ekonomiczną ścianą”.

- Przychodzą do mnie i mówią: „Mam las. Czyszczę go, bo chcę zostawić go następnym pokoleniom w przyzwoitym stanie. Czy mam zamówić kontener na wywiezienie drewna pozyskanego przy czyszczeniu? A potem wydać tysiące na pellet czy ekogroszek? Albo gaz?”

– relacjonuje burmistrz. Zaznacza, że są to słabo uposażeni ludzie, utrzymujący się często z najniższych emerytur lub rent.

Mariusz Krystian, wójt podwadowickich Spytkowic, zapewnia, że jego gmina zrobiła bardzo wiele dla ochrony powietrza, zainwestowała ze środków własnych i pozyskanych z różnych źródeł 6 milionów złotych. – Mimo to dostrzegam wiele powodów, dla których proces wymiany kotłów trzeba jednak wydłużyć. Nie chodzi wyłącznie o pieniądze, ale też dostępność nowych kotłów i innych rozwiązań grzewczych w sytuacji, gdy tylu ludzi na raz chce je kupić i montować. Ograniczona jest także ilość ekip wykonawczych – terminy są półtoraroczne. Nastąpił wzrost cen materiałów i robocizny. Nie możemy udawać, że tego nie ma – przekonuje wójt Spytkowic.

Kazimierz Barczyk odpowiada, że musimy się w końcu w Małopolsce zmierzyć z prawdą, iż „mamy gminy mieniące się uzdrowiskami, w których powietrze w sezonie grzewczym nie nadaje się do oddychania”.

- Te tysiące kopciuchów nadal dymią i zatruwają nas, nasze dzieci, wnuki, no i też coraz częściej odstraszają turystów. Trzeba zatem zrobić wszystko, by się problemu smogu pozbyć. W Krakowie się udało, ale – to rozumiem – on ma swoją specyfikę, tu jest infrastruktura gazowa, sieć MPEC, w gminach z dala od Krakowa jest inaczej. Co nie znaczy, że ma zostać tak, jak było. Nie da się dalej oszukiwać siebie i innych, że coś jest zdrojem, jak nie jest. Nie można ignorować faktu, że Nowy Sącz ma gorsze powietrze niż Kraków. Musimy powalczyć o czyste powietrze

– podkreśla wiceprzewodniczący Sejmiku. Zapewnia, że jest otwarty na rzeczową dyskusję w Sejmiku na ten trudny temat.

Inicjatywy anty-antysmogowe nie tylko w Małopolsce

Zwolennicy poluzowania uchwał antysmogowych oraz przesunięcia terminów obowiązywania zakazów uaktywnili się nie tylko w Małopolsce, ale też w województwach łódzkim i mazowieckim. Łódzki projekt zmian przewiduje przesunięcie zakazu dla kopciuchów o dwa lata (do 2025 r.). Głównym argumentem są duże podwyżki cen prądu i gazu oraz… pandemia. Podważający uchwały aktywiści mało mówią jednak o szalejących cenach węgla. A niektóre prognozy mówią nawet o 4 tys. zł za tonę orzecha lub ekogroszku jesienią i zimą 2022. Rząd ogłosił właśnie program ratunkowy – chce gwarantować zakup do 3 ton opału na jedno gospodarstwo w cenie 996 zł za tonę (szczegóły – w dalszej części tekstu).

Petycje o zmianę uchwały antysmogowej zaczęły wpływać do Sejmiku małopolskiego już pod koniec 2021 roku, a nasiliły się w styczniu 2022. Podstawowym postulatem jest to, by uchwała antysmogowa zaczęła obowiązywać kilka lat później. Inny pomysł przewiduje całkowite zniesienie zakazu palenia drewnem w Krakowie i nie wprowadzanie żadnych ograniczeń dla drewna w Małopolsce. Za zmianami optują m.in. Polskie Forum Klimatyczne i Stowarzyszenie Otwarta Wieliczka. Zamiast zakazów aktywiści chcą m.in. uczyć mieszkańców, jak poprawnie palić w starych piecach. Zebrali podpisy pod obywatelskim projektem uchwały zmieniającej zapisy uchwały antysmogowej. Ze względów formalnych projekt nie był rozpatrywany przez Sejmik.

Przesunięcia wejścia w życie małopolskiej uchwały antysmogowej pragnie także – ale z całkiem innych powodów - gmina Szaflary. Samorządowcom marzy się, by mieszkańcy podłączyli się do nowej sieci geotermalnej – która jest jednak dopiero w realizacji i nie będzie gotowa przed końcem roku.

Uchwała antysmogowa w Małopolsce: zdecydują radni PiS

– Na razie zarząd województwa nie deklaruje chęci zmian, ale też z drugiej strony nie ukrywa, że chciałby zorganizować wielką dyskusję na ten temat w lipcu. Wtedy będzie wiadomo, ile kopciuchów tak naprawdę zostało do wymiany, bo w czerwcu mija termin złożenia deklaracji do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków

– mówi Tomasz Urynowicz, promotor i obrońca uchwały antysmogowej w aktualnym kształcie. Kiedy jeszcze był wicemarszałkiem udało mu się przekonać kolegów z PiS do poparcia dość ambitnego wariantu Programu Ochrony Powietrza dla Małopolski.

Część radnych PiS w Sejmiku przyznaje nieoficjalnie, że są pod silną presją swych wyborców – mieszkańców gmin i powiatów, w których wymiana kopciuchów szła dotąd opornie, a dzisiaj – w dobie kryzysu – jej sens jest w ogóle podważany. Nikt nie chce się jednak wychylać z prezentacją swego stanowiska w sprawie uchwały antysmogowej, dopóki nie wypowie się jasno zarząd województwa.

- Czeka nas dyskusja na temat rozwiązań dotyczących ochrony powietrza. Jest dużo wniosków z samorządów, które domagają się wydłużenia przejściowego okresu i możliwości palenia w kotłach pozaklasowych, tzw. kopciuchach, które mogą mieć nawet dwukrotnie większe zużycie węgla aniżeli nowoczesne urządzenia i równocześnie emitują kilkadziesiąt razy więcej zanieczyszczeń. Ja optuję za drugą opcją, która przynosi już niewiarygodne efekty - to wymiana kotłów węglowych na nowoczesne. Do tego należy dodać wykorzystywanie surowca odnawialnego, jakim jest drewno, którego w Małopolsce nie brakuje

– mówi Grzegorz Biedroń, radny PiS i zarazem prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej.

Namawia przy tym do przyspieszenia realizacji programów upowszechniania alternatywnych źródeł energii do ogrzewania domów, chociażby z wykorzystaniem ogniw fotowoltaicznych, czy pomp ciepła. - Na to są ogromne środki pomocowe rezerwowane w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, a w przyszłości - w Funduszu Transformacji Energetyki. Przyszłością jest zrównoważona gospodarka, nie tylko energetyczna – kwituje radny Biedroń.

Co zamiast węgla. Małopolanie gorączkowo poszukują alternatywnych rozwiązań

W krakowskim oddziale Urzędu Regulacji Energetyki słyszymy, że przed minionym sezonem grzewczym Małopolanie słyszeli z jednej strony o zbliżającym się terminie wejścia w życie zakazu używania kopciuchów, a z drugiej – mieli coraz większe problemy z dostępnością oraz wysokimi cenami węgla. Ponadto w części domów doszło do zmiany pokoleniowej i z uwagi na komfort oraz z motywów ekologicznych właściciele postanowili także wymienić kopciuchy. W efekcie mniej więcej rok temu mnóstwo Małopolan zaczęło składać wnioski o przyłączenie do sieci gazowej. Wielu spotkało się w kolejnych miesiącach z odmową - Polska Spółka Gazownictwa tłumaczyła to nieopłacalnością przyłączeń oraz (początkowo) brakiem pieniędzy na rozbudowę sieci.

Małgorzata Nowaczek-Zaremba, szefowa Oddziału Terenowego URE w Krakowie (obejmującego zasięgiem Małopolskę i Podkarpacie), przyznaje, że liczba takich odmów zwiększyła się radykalnie: w całym 2020 roku było ich 2360, w 2021 - 4273, a w pierwszych czterech miesiącach 2022 r. już… 3488.

Małopolanie rzucili się także do masowego instalowania paneli fotowoltaicznych coraz częściej sprzężonych z pompami ciepła. To optymalne rozwiązanie, chroniące skutecznie przed kryzysem energetycznym (brakiem surowców i szaleństwem cenowym), pod warunkiem, że... działa. Tymczasem w wielu małopolskich gminach dochodzi do nieustannych wyłączeń instalacji prosumenckich (falowników).

Prawnicy z krakowskiego oddziału URE przyznają, że zasypywani są lawiną skarg - wpływa ich co najmniej kilka dziennie, czasem skarżą się wręcz całe ulice lub części wiosek. Z analiz URE wynika, że czasem wina leży po stronie właścicieli instalacji fotowoltaicznych (źle skonstruowane, przewymiarowane), ale najczęściej wyłączenia wynikają ze zbyt małej pojemności lokalnej sieci przesyłowej. To z kolei efekt braku niezbędnych inwestycji. Sieci wymagają rozbudowy, wymiany transformatorów itp. URE pracuje nad planem efektywnej transformacji sieci dystrybucyjnych. Ma być gotowy jeszcze w czerwcu. Szacowane koszty niezbędnych inwestycji do 2030 r. wynoszą 100 mld złotych.

Rafał Gawin, prezes URE, podkreśla, że te inwestycje powinny być finansowane przede wszystkim ze źródeł zewnętrznych, gdyż próba obciążenia nimi samych tylko taryf (czytaj: odbiorców) doprowadziłaby do znacznego wzrostu opłat za energię. A te przecież i tak już rosną - z innych powodów.

Diagnoza. Małopolska uchwała antysmogowa i kryzys energetyczny – w kilku punktach

  • Od zeszłego roku w niemal wszystkich gminach w Małopolsce działają ekodoradcy zachęcający ludzi do korzystania z dotacji do wymiany starych kotłów oraz do ocieplenia domów. Dofinansowanie oferują zarówno same gminy, jak i państwo – w popularnym programie Czyste Powietrze. Dodatkową zachętą jest bardzo korzystna ulga podatkowa. Wszystko to sprawiło, że wiosną 2021 Małopolanie mocno przyspieszyli z wymianą kotłów. Najchętniej wybierane przez nich w miejsce kopciuchów były gazowe kotły kondensacyjne.
  • Późnym latem 2022 w Europie zaczął się nasilać kryzys energetyczny spowodowany wieloma czynnikami, ale przede wszystkim zwiększonym zapotrzebowaniem na paliwa i energię przez gospodarki odbudowujące się po pandemii przy jednoczesnej niższej niż planowana produkcji energii ze źródeł odnawialnych (wiatru i słońca). Niedobory energii trzeba było uzupełnić przy pomocy paliw konwencjonalnych – czyli głównie gazu, ale też węgla. Ceny gazu – w Europie i Polsce - momentalnie poszybowały. Nie od razu przełożyło się to na rachunki gospodarstw domowych, gdyż taryfy zatwierdza tu państwowy Urząd Regulacji Energetyki; faktem jest jednak, że od stycznia 2022 opłaty za ogrzewanie domu gazem skoczyły o 80 procent w stosunku do poprzednich sezonów. Wystudziło to zainteresowanie wymianą kopciuchów na kotły gazowe.
  • Małopolanie rzucili się w zamian na pompy ciepła. Z urządzeniami tymi wiąże się jednak kilka problemów: mają ekonomiczny sens tylko z fotowoltaiką, sprawdzają się dobrze w przyzwoicie ocieplonych domach (rezygnacja z kopciucha wymaga zatem termomodernizacji budynku), są wyraźnie droższe od budżetowych kotłów gazowych czy na pellet; ceny pomp podbił nie tylko zwiększony popyt na nie, ale i brak niektórych komponentów (skutki pandemii w Chinach i wojny w Ukrainie oraz embarga na Rosję). Reasumując: pompa z fotowoltaiką i termomodernizacją to znakomite rozwiązanie, pozwalające ogrzać zimą 150-metrowy dom za jakieś 1500 złotych, ale wymaga uprzednio dużych nakładów. W dodatku nawet gdyby znalazły się na to wszystko pieniądze (np. z Unii) to w ciągu 195 dni nie da się dostarczyć i zamontować w Małopolsce 300 tysięcy pomp (bo tyle mamy jeszcze kopciuchów). Z braku urządzeń – i ekip montażowych. Wyzwaniem jest także podłączenie takiej liczby instalacji do przestarzałej sieci energetycznej (wspomniał o tym wyżej prezes URE).
  • Wielu przerażonych cenami gazu Małopolan postanowiło nie robić nic i przeczekać cały kryzys z kopciuchem w zanadrzu. Ta grupa zmaga się z dwoma problemami. Pierwszym są potencjalne kary (do 5 tys. złotych), jakie mają być nakładane od nowego roku za używanie urządzeń niezgodnych z małopolską uchwała antysmogową. Teoretycznie można by ich od tego uwolnić zawieszając stosowanie kar lub w ogóle zmieniając uchwałę antysmogową – a konkretnie termin wejścia w życie zakazu dla kopciuchów; zdaniem wielu samorządowców – w tym wszystkich wójtów z gmin krakowskiego obwarzanka - i jedno, i drugie byłoby mocno demoralizujące i demotywujące. Kłania się przy tym drugi problem, o wiele większy: 99 procent gospodarstw używało dotąd zimą węgla. A tego brakuje, przez co ceny zwalają z nóg.
  • Węgiel stabilizuje produkcję energii przede wszystkim w Polsce, ale także w Niemczech (które likwidują elektrownie atomowe). Zapotrzebowanie na ten surowiec jest ogromne. Polska ratowała się dotąd importem, głównie z Rosji (blisko 10 mln ton, a więc 15 proc. całego zużycia w 2021 r.). Tu superważna uwaga: surowiec z Rosji wykorzystywany był przede wszystkim w gospodarstwach domowych oraz lokalnych ciepłowniach. Embargo wyklucza import ze Wschodu, tymczasem bardzo trudno zastąpić ten specyficzny opał importem z innego kierunku; w portach zachodnioeuropejskich cena prostych miałów dla energetyki z USA, RPA, Kolumbii czy Australii oscyluje teraz (latem!) wokół 1000 złotych za tonę – przy zakupie całego statku, a więc ponad 100 tysięcy ton; dla porównania: pociąg z węglem przewozi średnio 2,4 tys. ton. Polskie kopalnie nie są w stanie wydobyć tyle węgla, by w szybkim tempie zasypać wyrwę po surowcu z Rosji. Dlatego oferowana przez nie cena (niespełna 1000 zł w detalu za ekogroszki czy wysokokaloryczny orzech) jest tylko teoretyczna – bo opał znika w sekundę. W składach na Podhalu i w Nowosądeckiem taki węgiel kosztuje już ok. 3 tys. zł za tonę. Jeśli w ogóle jest.
  • Aby unormować sytuację rząd postanowił wprowadzić reglamentowaną sprzedaż krajowego węgla – do 3 ton na gospodarstwo rocznie - w gwarantowanej cenie 996 zł za tonę. Nie rozwiązuje to całego problemu: duże nieocieplone domy na południu i wschodzie Małopolski zużywają po 5, 6 ton węgla - resztę będą musiały więc dokupić na wolnym rynku. Najlepszym rozwiązaniem dla nich byłaby termomodernizacja z państwową dotacją.
  • Efektem uruchomienia państwowych gwarancji – czyli de facto „kartek na węgiel” - będzie wyhamowanie wymiany kopciuchów. Małopolanie są racjonalni: skoro na węgiel będzie państwowa gwarancja ceny, a na gaz nie, to rachunek jest prosty: lepiej ogrzać dom węglem za niecałe 3 tys. zł niż gazem za dwa-trzy razy tyle. Państwowe gwarancje zakupu węgla uderzają więc w sam fundament państwowego programu Czyste Powietrze. Jedynym remedium byłoby równoczesne uruchomienie i silne promowanie wsparcia dla wszystkich chcących zamontować w miejsce kopciucha np. pompę ciepła z fotowoltaiką.
  • Pilna stała się termomodernizacja starych domów. Nie stać nas na zapewnienie im komfortu cieplnego przy obecnych cenach energii. Marnotrawstwo energii powinno się ostatecznie skończyć.
  • Czeka nas też – jako Małopolan – trudna debata na temat optymalizacji kosztów życia ludzi zamieszkujących 200-metrowe domy na wsi – we dwoje czy troje, czasem samotnie. Trzeba zadać brutalne pytania, które padły na Zachodzie dekady temu, np. czy społeczeństwo (państwo z pomocą podatników) winno dotować energię lub źródło energii (np. węgiel) w takiej sytuacji, czy też osoby te powinny zmienić mieszkania na mniejsze.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto