Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komentarz. Jak potraktujemy uciekających przed wojną? Egzamin z człowieczeństwa dla społeczeństwa

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Wojna na Ukrainie
Wojna na Ukrainie depositphotos.com
W dniu, w którym zapewne czytacie te słowa, czyli w piątek 4 marca w Wadowickim Centrum Kultury ma miejsce spotkanie integracyjne dla mieszkańców i uchodźców z Ukrainy, których do tego czasu w samej tylko gminie będzie już zapewne kilkudziesięciu. I właśnie o tej integracji trzeba pamiętać. Podobnie jak w Oświęcimiu, Olkuszu i Chrzanowie, gdzie w ostatnich dniach pojawiają się masowo nowi mieszkańcy.

Teraz, na ogromnej fali entuzjazmu, wszystko wydaje się być proste. Każdy chce pomóc, ukraińskie rodziny uciekające nawet już nie przed wojną, ale wręcz przed śmiercią z własnego kraju są tu witane chlebem i solą, czekają na nich mieszkania, jedzenie i zabawki. Wielu ludzi spontanicznie, tak jak radny z Wadowic, jeździe samochodem na granicę, by podwieźć kogoś, zabrać do kraju.

Na miejscu okazuje się, że aż tak wielu do podwózki nie ma, bo skala pomocy jest na tyle duża, że radny wrócił do Wadowic samochodem, w którym sporo miejsc było wolnych. Tak dużo ludzi chce pomóc, że aż momentami za dużo. To budujące.

Warto jednak zastanowić się co będzie potem. Eksperci: wojskowi, dziennikarze, politycy są niemal przekonani, że atak Rosji na Ukrainę nie skończy się szybko a nawet jeśli, to sytuacja nie stanie się stabilna i bezpieczna na tyle, że uchodźcy będą mogli tam wrócić w ciągu kilku miesięcy. A to oznacza, że będą musieli żyć na emigracji nawet latami.

Kobiety i dzieci z Ukrainy, które trafiły teraz do Polski pewnie też jeszcze nie przyjmują tak łatwo do wiadomości, że nie zobaczą szybko swoich mężów, synów i ojców. To brutalne słowa, źle je się zapewne czyta a na pewno pisze, ale i bardzo prawdopodobny scenariusz.

I tutaj mam obawy. Czy my, Polacy narodowy zryw pomocy i braterstwa będziemy umieli zamienić w coś bardziej trwałego? Czy też może skończy się jak z innymi zrywami? Po śmierci Jana Pawła II Polacy mieli się zjednoczyć a wiemy co z tego wyszło.

Teraz czeka nas jeszcze trudniejsze zadanie. Witane teraz w naszych miastach dzieci będą musiały pójść do polskich szkół, ich mamy do pracy. Jak na to zareagujemy? Czy zamiast braci, sióstr zobaczymy w nich "obcych"? To będzie taki egzamin z człowieczeństwa dla polskiego społeczeństwa.

FLESZ - Fake news, dezinformacja czyli rosyjska propaganda ROZMOWA

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto