MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kwiatkowski prosi o wsparcie. Możesz pomóc!

Katarzyna Ponikowska
Jerzy Kwiatkowski
Jerzy Kwiatkowski Katarzyna Ponikowska
Jerzy Kwiatkowski mówi, że jego świat zawalił się dwa razy. Pierwszy raz we wrześniu 1989 roku, kiedy miał wypadek. Miał wtedy 36 lat. Drugi raz, kiedy wypadkowi uległ jego 18-letni syn.

W 19898 roku Jerzy Kwiatkowski kupił płyty stropowe, żeby pokryć kotłownię w swoim gospodarstwie ogrodniczym. Stał pod płytą, żeby ją przeciągnąć. Jeden z cięższych elementów spadł prosto na niego. - Pierwszy raz widziałem śmierć na oczy - wspomina Kwiatkowski. Doznał urazu kręgosłupa na odcinku lędźwiowym. Od tamtej pory, mimo intensywnej rehabilitacji, porusza się na wózku inwalidzkim. I do dziś boryka się z problemami zdrowotnymi. - Gdyby mi ktoś poprzedniego dnia powiedział, że jutro siądziesz na wózek, nie uwierzyłbym. Całkowicie zawalił mi się wtedy świat - opowiada. Jego córka miała wtedy 13 lat, syn -m 10. Nie wiedział, jak dalej żyć. Złapał kontakt z kolegą, który jeździł na wózku. Jego żona była rehabilitantką. - Nie umiem określić, jak wielką pomoc od nich otrzymałem. Rozumieli mnie. Mogłem się do nich zwrócić z każdym problemem - mówi.

W gospodarstwie pomagała mu rodzina i koledzy. Na zmianę uprawiali chryzantemy i warzywa: ogórki, pomidory, sałatę. W 1995 zaczął się duży remont i rozbudowa gospodarstwa. Miał wtedy 4,5 tys. doniczek chryzantem.
Syn zaczął w Olkuszu liceum ekonomiczne. Uważał, że ekonomia w biznesie to podstawa. Z czasem miał przejąć cały interes.

To był słoneczny październikowy dzień 1997 roku. 18-letni syn Jerzego Kwiatkowskiego po godz. 12 wyjechał autem do szkoły. Zajechał jeszcze po kolegę. Między Troksem a przejazdem kolejowym kierowca z Braciejówki miał w aucie niesprawne hamulce. To był ułamek sekundy. Uderzył w przód samochodu syna Kwiatkowskiego, który zginął na miejscu. Koledze oprócz urazu psychicznego włos z głowy nie spadł. Kierowca, który spowodował wypadek dostał wyrok w zawieszeniu. - Wtedy po raz drugi pomyślałem, co ja tu robię? W synu pokładałem jedyną nadzieję przejęcia gospodarstwa - wspomina Kwiatkowski. - W jakiś sposób trzeba było jednak sobie z tym poradzić. Dziś wiem, że można być pewnym tego, co jest, ale nie tego, co będzie. Można sobie planować, a i tak nic z tego nie wyjdzie - dodaje niepełnosprawny.

Mimo to Kwiatkowski wziął się w garść i spróbował jakoś ułożyć z powrotem swoje życie. Zaczął w miarę możliwości, uczestniczyć w życiu społecznym. Działa w Polskim Towarzystwie Walki z Kalectwem oraz Społecznej Radzie Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu. Żyje aktywnie. Bierze udział w zawodach łuczniczych, propaguje uprawianie sportu wśród niepełnosprawnych i młodzieży.

Jego przygoda z łukiem zaczęła się przypadkowo. W 2002 roku na spotkanie Towarzystwa Walki z Kalectwem do Olkusza przyjechał Bogdan Dąsal, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. osób niepełnosprawnych. Jerzy Kwiatkowski robił pokaz rzutu oszczepem. Dąsal dał mu wtedy łuk i zapytał, czy to by go nie zainteresowało. Tak się zaczęło. W 2003 roku powstała sekcja łucznicza. W 2006 roku pojechał na swoje pierwsze zawody w Zamościu - halowe Mistrzostwa Polski. Zaczął odnosić pierwsze sukcesy. W ubiegłym roku zajął czwarte miejsce w V Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Masters w Poznaniu. Do brązu brakło mu 10 punktów. - Pokazałem, że mogę w pełni rywalizować z osobami sprawnymi - zaznacza.

Niestety każdy wyjazd wiąże się z kosztami. Do tego trzeba utrzymać auto. Pieniądze są też potrzebne na rehabilitację oraz sprzęt, dzięki któremu Kwiatkowski może lepiej funkcjonować. - Po śmierci syna, wydzierżawiliśmy gospodarstwo. Córka została fryzjerką, a my nie byliśmy w stanie go sami prowadzić. Teraz musimy się z żoną utrzymać z dwóch rent po ok. 700 zł. Jest bardzo ciężko - podkreśla Kwiatkowski. Dlatego prosi o wsparcie. Jeżeli ktoś chce pomóc, może przekazać 1 procent podatku lub darowiznę Fundacji Avalon (KRS0000270809) z dopiskiem Kwiatkowski, 2768.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja radzi jak zaplanować podróż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto