„Jedyne co koloryzujemy to efekt wizualny”

Materiał informacyjny ZwyciężaMY-VictorioUS
O największych wyzwaniach animacyjnych, przedstawianiu wyłącznie historii bez interpretacji i ubarwień oraz potrzebie oddania jak największego realizmu tamtych czasów rozmawialiśmy z Łukaszem Pytlikiem – Producentem, oraz Filipem Pachuckim – Animation Directorem, odpowiedzialnymi za kolejną odsłonę projektu „ZwyciężaMY – VictorioUS”.

Przypomnijmy, że „ZwyciężaMY – VictorioUS” to projekt edukacyjny, mający na celu przybliżenie młodszym pokoleniom (dzieciom oraz młodzieży szkół średnich) losów oraz sylwetek wybranych żołnierzy wyklętych, a także ich wkład w walkę o niepodległość kraju poprzez cykl krótkich animacji.

Skąd pomysł, aby historię Żołnierzy Wyklętych przedstawić za pomocą animacji?

Łukasz Pytlik: Chcemy opowiadać o wydarzeniach historycznych w sposób, który jest w stanie dotrzeć do młodszych odbiorców. Dla starszych osób rzeczywistość wojny i czasów powojennych była czymś oczywistym. Ten koszmar przeżyli oni, ich rodzice bądź dziadkowie. Dziś jednak sposób przekazywania wszelkich informacji skupia się na krótkiej formie, dlatego musieliśmy dostosować ją do wymogów współczesnych odbiorców. Do najpopularniejszych kanałów komunikacji w social mediach. Nie chcemy opowiadać całej historii. Chcemy zaszczepić w naszych widzach bakcyla zainteresowania i sprawić, że sami zechcą tę wiedzę poszerzyć.

Co było największym wyzwaniem w projekcie z punktu widzenia producenta?

Łukasz Pytlik: W przypadku omawianych animacji mówimy o faktach historycznych, dlatego istotna była praca u podstaw, czyli zweryfikowanie z historykami wszystkich informacji, które chcemy przekazać. Musieliśmy znaleźć osoby kompetentne w tym obszarze historii i uzyskać od nich wiedzę podaną w taki sposób, abyśmy mogli łatwo przekazać ją dalej w warstwie wizualnej.

Jaki jest kolejny krok w pracach po uzyskaniu takich informacji?

Łukasz Pytlik: Kolejny krok to etap wizualizacji, czyli z mojego punktu widzenia konieczność koordynacji pracy naprawdę wielu osób. Mówimy tu o ilustracjach, animacjach czy storyboardzie. Naszym celem było stworzenie teamu, który nie tylko będzie na bardzo wysokim poziomie technicznym, ale również będzie umiał ze sobą współpracować. Przy tego typu projektach często dochodzi do zgrzytów. Ważne jest to, żeby te zgrzyty powstrzymać, aby tzw. „work-flow” był idealny na koniec dnia. Zależało mi na tym, aby cały zespół miał świadomość, że przekazuje coś naprawdę ważnego, wykraczającego poza ramy zwykłej pracy.

Nie boicie się oskarżeń, że narzucacie w filmie swoją narrację. Historia Wyklętych nie jest przecież czarno-biała?

Łukasz Pytlik: W dzisiejszych czasach większość przekazywanych informacji obarczonych jest komentarzem ich autorów. Z tego powodu istotna dla nas była transparentność i uczciwość przedstawianych faktów. Jedyne co koloryzujemy to efekt wizualny, klatka po klatce. Nie chcemy koloryzować tego, co się wydarzyło. Mamy świadomość, że bohaterowie tamtych czasów nie są ani czarni, ani też biali. Skupiamy się wyłącznie na prezentacji faktów, wierząc w inteligencję naszych widzów. To oni zinterpretują tę historię w taki sposób, jaki uznają za słuszny.

Czyli macie świadomość, że temat jest złożony i kontrowersyjny?

Łukasz Pytlik: Oczywiście! Uważamy, że w dzisiejszych czasach tematy kontrowersyjne spycha się często pod dywan, co nie jest słuszne. Historia, bez względu na to jaka jest, uczy nas wielu rzeczy. Dlatego trzeba mówić o wszystkich jej aspektach, nawet tych kontrowersyjnych.

A czym tegoroczna animacja różni się od tych z zeszłego roku?

Filip Pachucki: W tym roku stosujemy znacznie więcej grafiki 2D oraz animacji skomponowanych przez artystów. Zależy nam, żeby każda animacji z cyklu „ZwyciężaMY – VictorioUS” różniła się od siebie stylistycznie, była unikalna i oryginalna na swój sposób. Poza tym z naszych obserwacji wynika, że animacje z tzw. ludzkim, czyli artystycznym podejściem cieszą się większym zainteresowaniem.

Od strony technicznej co było dla was najtrudniejsze?

Filip Pachucki: Kluczem do sukcesu jest stworzenie odpowiedniej ilustracji, która będzie zawierała odpowiednią kompozycję, kolory, która będzie czarować swoją stroną wizualną. Ważne jest także stworzenie efektu paralaksy, czyli odpowiedniego przesuwania się kamery, dzięki czemu widz zyskuje możliwość zanurzenia się w tej historii, w tym całym świecie 3D.
Wyzwaniem było też oddanie jak największego realizmu tamtych czasów.

Filip Pachucki: Oczywiście, dlatego konsultowaliśmy się z historykami. Zdarzały się rzecz jasna chwile, gdzie dysponowaliśmy mniejszą ilością materiałów źródłowych, np. fotografii czy inspiracji. Szczególnie dotyczyło to okresu przedwojennego. Mam tu na myśli np. fotografie przedwojennej Warszawy.

A jak połączyć kwestię brutalności tamtych czasów z formą przekazu dla młodzieży?

Filip Pachucki: Uważam, że kwestia brutalności przekazywanej w filmach czy grach komputerowych wśród młodzieży nie jest niczym nowym. Zwłaszcza w czasach wszechobecnego Internetu. Mimo to unikaliśmy pokazywania bardzo brutalnych scen. Skupialiśmy się bardziej na symbolice, a widz może sobie sam dopowiedzieć, co się mogło stać później lub jakie mogło to wywołać konsekwencje.

Dziękujemy za rozmowę!

My również!

Partnerami projektu są: Fundacja ORLEN, Fundacja BGK oraz Fundacja Totalizatora Sportowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Jedyne co koloryzujemy to efekt wizualny” - Dziennik Bałtycki

Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto