Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eurokandydaci pod lupą. Sprawdzamy, czy znają język angielski

Katarzyna Ponikowska
Parlament Europejski w Strasburgu
Parlament Europejski w Strasburgu Katarzyna Ponikowska
Sprawdziliśmy, czy eurokandydaci startujący z Małopolski zach. do Parlamentu Europejskiego znają język angielski. Zapytaliśmy też, co chcą zrobić dla kraju i jak oceniają nasz wkład w prace europarlamentu.

Postanowiłam zapytać trzech eurokandydatów z Małopolski zachodniej, którzy startują w tym roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego: Lidię Gądek, posłankę na Sejm z Wolbromia, Jana Orkisza, radnego z Olkusza oraz Mateusza Klinowskiego, radnego z Wadowic, co chcą zrobić dla Polski i regionu. W tym celu zadzwoniłam do nich, przedstawiając się jako dziennikarka z anglojęzycznego wydawnictwa. Prostym angielskim zadałam pytanie, dlaczego nasz rozmówca postanowił kandydować? Tylko raz zostałam wysłuchana. Dwa razy połączenie przerwano.

Mateusz Klinowski, startujący z partii Zielonych, bez zastanowienia, płynnym angielskim zaczął odpowiadać na pytanie. - Od razu wiedziałem, że nie jest pani z prasy angielskiej. Domyśliłem się, że to prowokacja - powiedział, kiedy przyznałam się, że dzwonię z "Krakowskiej". - Uczę się angielskiego od dziecka, publikuję w tym języku - wyjaśnił. Klinowski jest wykładowcą prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Posługuje się nie tylko angielskim, ale też niemieckim, bo przez jakiś czas mieszkał w Niemczech. Twierdzi, że zna też podstawy rosyjskiego i hiszpańskiego. - Gdybym potrzebował, myślę, że szybko mógłbym się nauczyć tych języków - zapewnia radny.
Jak przyznaje, jego szanse na dostanie się do europarlamentu są małe. - Nie uda się mi chyba zebrać 10 tys. podpisów. Ale to świetna okazja, żeby się zaprezentować mieszkańcom regionu - podkreśla.
Gdyby się jednak udało, jego celem jest zrównoważony rozwój regionu. - W Wadowicach mamy podobne problemy co w Krakowie. Poza tym połączenia kolejowe są praktycznie w likwidacji. To cywilizacyjny krok wstecz - mówi Klinowski. Wymienia też inne problemy - to zanieczyszczone powietrze i bezrobocie. - Te sprawy zostały zaniedbane przez ostatnie 10 lat - mówi.

O wiele gorzej z angielskim poradzili sobie Jan Orkisz, który kandyduje z listy Koalicyjnego Komitetu Wyborczego SLD - UP, a także Lidia Gądek z listy Platformy Obywatelskiej. Do Orkisza próbowałam się dodzwonić dwa razy. Odbierał telefon, ale kiedy słyszał angielski, rozłączał się. - Słabo u mnie z angielskim - przyznał, kiedy zadzwoniłam już jako dziennikarka "GK". - Nieużywane narządy podobno zanikają - żartował. Jednak już poważnie dodał, że jest człowiekiem ambitnym i jeśli dostanie się do europarlamentu weźmie się ostro do nauki. - Byłbym w stanie dogadać się po rosyjsku, ale to raczej rzadko używany tam język - przypuszcza. Jednocześnie zauważa, że można tam funkcjonować bez znajomości języków. - Wszystkie spotkania i komisje są tłumaczone. Więc wystarczy język ojczysty. Problemem mogłoby być umówienie się na konkretne spotkanie - przyznaje.
Jeśli Orkiszowi uda się dostać do PE planuje zająć się ochroną zdrowia i kwestiami prywatyzacji szpitali. - Tam, gdzie są wydawane środki publiczne, nie może być działania dla zysku - twierdzi. Orkisz chce też mówić o sprawach socjalnych, pracowniczych i kodeksie pracy. Na pytanie, jak ocenia sukcesy Polski w europarlamencie, Orkisz odpowiada: - Nie potrafię tego ocenić. Ale moim zdaniem sama przynależność do Unii to wymierna korzyść, chociażby w postaci środków, które otrzymujemy.

Dwukrotnie próbowałam dodzwonić się też do posłanki Lidii Gądek. Pierwszy raz odebrała, ale rozmowa została rozłączona. Drugim razem już nie odbierała mojego telefonu. Kiedy zadzwoniłam do niej i przedstawiłam się jako dziennikarka, tłumaczyła, że ma słaby zasięg. Przyznała też, że zna tylko podstawy angielskiego. - Jestem niemieckojęzyczna - mówi Gądek, która ma nadzieję, że ten język wystarczy jej w europarlamencie. - Znam też rosyjski, ale nie wiem, czy się przyda - dodaje. Posłanka zdecydowała się kandydować, bo chce się zająć bezpieczeństwem zdrowotnym. - Ważne jest, żeby dobrze spożytkować pieniądze od Unii - podkreśla.
Uważa, że Polacy zaznaczyli już w europarlamencie swoją obecność, m.in. jeśli chodzi o tematykę handlu bezpośredniego czy zmniejszenia emisji. - Może nie zrobię tam jakiejś wielkiej rewolucji, ale chodzi mi o ogólne działanie. Jesteśmy w europarlamencie postrzegani jako silny naród, tak jak np. przy konflikcie ukraińskim - podkreśla Gądek.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto