Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Co pięć lat Bednarka wypełnia się gwarem, śpiewem śmiechem, ale też modlitwą i wspomnieniami o tych, których już niema. Do rodzinnej wsi wraca, by choć przez chwile poczuć jej zapach i niepowtarzalny klimat, już trzecie, a nawet czwarte pokolenie Łemków. Potomkowie dawnych mieszkańców tej wsi spotkali się w tym roku po raz szósty, a ich zjazdy odbywają się co pięć lat.
- Przyjechaliśmy tutaj, aby ocalić od zapomnienia przeszłość - opowiada Roman Tylawski, bednarczanin, który przyjechał na zjazd z Legnicy. - W 1947 roku wszystko się tutaj zmieniło, nasi przodkowie, Łemkowie zostali wysiedleni z tej ziemi. Teraz co pięć lat zjeżdża się tutaj nasza wspólnota, by podtrzymywać tradycje i przywiązanie do tej ziemi. Chodzi na też o uczczenie pamięci tych, którzy kiedyś tu żyli - dodaje.
W zjazdach bednarczan uczestniczą różne grupy wiekowe, są to zarówno ludzie starsi jak i bardzo młodzi.
- Dla tych najmłodszych te wyjazdy to swego rodzaju prezent duchowy, chcemy im pokazać jak i gdzie żyli ich przodkowie, sprawić by i oni identyfikowali się z tym miejscem - dopowiada Roman Tylawski.
Taka właśnie bardzo młodą osobą jest choćby Marta Popowczak, której dziadkowie zarówno ze strony mamy jak i taty pochodzili z Bednarki i zostali z niej wysiedleni w ramach zbrodniczej akcji Wisła z 1947 roku. Dla nie bardzo ważne jest wsłuchiwanie się w opowieści starszych, tych, którzy pamiętają jeszcze czasy gdy wspólnota bednarczan mieszkała we własnej wsi, ale też tych, którzy wspominają poprzednie zjazdy.
Do Bednarki w dniach zajadów przybywają również osoby, które nie mają z tą wsią związków rodzinnych, ale przyciąga ich tutaj atmosfera spotkań.
- To mój czwarty zjazd bednarczan - mówi Anna Bukowska która przyjechała z Legnicy. - Sama nie jestem bednarczankom, ale ci ludzie, którzy tu przyjeżdżają, to są moi przyjaciele, znajomi a cześć z nich weszła nawet do mojej rodziny. Być w bednarce na zjeździe to jest kultywowanie tradycji choćby przez śpiewanie naszych Łemkowskich w autokarze gdy tu jedziemy, ale tez przywracanie pamięci ludzi którzy odeszli, którzy zostali stąd, z całej łemkowszczyzny wysiedleni. By uczestniczyć w zjeździe, wróciło tu i trzecie i czwarte pokolenie potomków mieszkańców tej ziemi - dodała.
Spotkania bednarczan w ich rodzinnej wsi zaczynają się od nabożeństwa w cerkwi, którą budowali ich przodkowie, a teraz służy jako kościół. W tym roku, nabożeństwo poprowadził ksiądz arcybiskup Eugeniusz Popowicz, metropolita grekokatolickiej diecezji warszawko-przemyskiej. Po mszy w uroczystej procesji udali się na cmentarz, by tam zapalić znicze. Arcybiskup w towarzystwie kapłanów z okolicznych parafii poprowadził panachydę, czyli modlitwę za zmarłych.
W uroczystościach uczestniczył też Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?