Czytaj także: Euro 2012: na Błoniach w Krakowie stanie strefa kibica na 15 tys. miejsc
Rodzina Antoniego Jochymka z Pomorzan w Olkuszu o losie swojego krewnego dowiedziała się dopiero kilka lat temu. Wiedziała o nim tylko tyle, że pewnego dnia w 1941 roku do domu nie wrócił. Okazało się, że został rozstrzelany w czasie pierwszej egzekucji w obozie Auschwitz - 22 listopada 1940 r. Razem z nim zginęło 39 innych mężczyzn, w tym kilku z naszej okolicy.
- Antoni to był mój wujek, brat mamy - wspomina Zofia Twardowska z Olkusza.
O okolicznościach śmierci rodzina nie wiedziała nic. Antoni po prostu kiedyś nie wrócił do domu. Nikt nie miał złudzeń, że nie żyje, bo była wojna, ale nie wiedziano, jak zginął.
- Dopiero kilka lat temu moja córka Marzanna spotkała się z historykiem z Auschwitz Adamem Cyrą i tak od słowa do słowa doszli, że ten Antoni Jochymek, co zginął w obozie, to nasz wujek Antek - opowiada pani Zofia. Prawdopodobnie jako mała dziewczynka bawiła się z wujkiem, ale tego nie pamięta. Gdy zginął, miała 3 lata.
Rodzina Jochymków w czasie wojny była bardzo biedna. Antoni Jochymek był najstarszym z pięciorga rodzeństwa, nigdzie niepracującym kawalerem. By było co włożyć go garnka, Antoni chodził kraść kury. Prawdopodobnie na czymś podobnym został przyłapany. Trafił do więzienia w Katowicach, a stamtąd do Auschwitz.
Został rozstrzelany w żwirowni obok KL Auschwitz 22 listopada 1940 r. W ten dzień odbyła się w Oświęcimiu pierwsza egzekucja przez rozstrzelanie, dokonana przez esesmanów z załogi Auschwitz. Skazanych dostarczyła do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. - Miał to być odwet za rzekome akty gwałtu i napady na funkcjonariuszy policji niemieckiej w tym mieście - podkreśla Adam Cyra.
Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w KL Auschwitz. Każdego skazanego rozstrzeliwało dwóch esesmanów.
Jak opowiada jedyny żyjący świadek tamtych zdarzeń mieszkający w Oświęcimiu - 88-letni Władysław Foltyn, skazańców esesmani prowadzali po dziesięciu do dołu po wydobytym żwirze. Więźniowie mieli ręce związane z tyłu. Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Po zakończeniu egzekucji żołnierze wracali w szyku marszowym z "Heili, heilo, heila ..." na ustach.
Oprócz Antoniego Jochymka w ten dzień zastrzelono robotnika Ignacego Markiewicza, także mieszkańca Olkusza, Leopolda Zielińskiego z Pław koło Oświęcimia i fryzjera Stanisława Rejdycha z Myślachowic koło Trzebini.
Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek
"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?