Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agresja Rosji na Ukrainę: zjednoczony Zachód mocno uderza w rosyjską gospodarkę. Wyłączenie ze SWIFT przesądzone. Teraz cios w banki

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Ukraińcy dzielnie się bronią i zarazem potrafili ponieść w świat swą opowieść. Narracja Putina – zwanego coraz częściej „Putlerem” – poniosła totalną klęskę niemal na całym świecie. Wszystko to tworzy klimat dla kolejnych, jeszcze bardziej drakońskich, sankcji gospodarczych wobec Rosji. Zachód, po początkowych zawahaniach kilku krajów, zachowuje jedność, która musiała zaskoczyć Kreml.
Ukraińcy dzielnie się bronią i zarazem potrafili ponieść w świat swą opowieść. Narracja Putina – zwanego coraz częściej „Putlerem” – poniosła totalną klęskę niemal na całym świecie. Wszystko to tworzy klimat dla kolejnych, jeszcze bardziej drakońskich, sankcji gospodarczych wobec Rosji. Zachód, po początkowych zawahaniach kilku krajów, zachowuje jedność, która musiała zaskoczyć Kreml. Andrzej Banas
Wszyscy przywódcy Unii Europejskiej zgodzili się na odłączenie Rosji od systemu rozliczeń SWIFT, co silnie, przynajmniej na jakiś czas, zdezorganizuje pracę rosyjskiego systemu bankowego i stawia kraj-agresora w gronie izolowanych przez zachodni świat krajów, jak Korea Północna czy Iran. Przesądzone są kolejne kroki, jak zamrożenie aktywów rosyjskich oligarchów i uniemożliwienie bonzom z Rosji korzystania ze swych majątków na Zachodzie oraz wciągnięcie rosyjskich banków na listę instytucji objętych zakazem transakcji w euro. Specjalna ekipa będzie tropić na Zachodzie dobytek Putina i jego ludzi. Na dniach zapadnie decyzja, czy w ten sam sposób potraktować Białoruś oraz innych ewentualnych sojuszników bandyckiego reżimu Putina.

- Odcięcie Rosji od systemu SWIFT to będzie mocne uderzenie, które postawi Rosję na równi z Iranem wykluczonym z systemu w 2012 roku. Wprowadzi chaos w rosyjskim systemie finansowym, ale będzie miało tylko krótkookresowe skutki gospodarcze. Po chwilowym przestoju Rosja zastąpi SWIFT innym systemem np. wewnętrznym SPFS, bądź chińskim CIPS. Konieczne są sankcje finansowe wobec rosyjskich i białoruskich oligarchów. Na liście sankcyjnej USA znajduje się obecnie 13 miliarderów, których majątek jest szacowany na ponad 66 mld USD. Unia powinna wprowadzić analogiczne restrykcje

– komentuje Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Wykluczenie ze SWIFT, czyli uderzenie w jedną trzecią dochodów bandyckiej Rosji

SWIFT jest międzynarodową siecią międzybankową służącą do wymiany informacji o zagranicznych zleceniach przelewu. Centrum systemu funkcjonuje w Brukseli i podlega prawodawstwu Unii Europejskiej. Za pośrednictwem SWIFT wysyłany jest bankowy odpowiednik wiadomości e—mail, co jest wykorzystywane szczególnie w wymianie handlowej: system oferuje możliwość wysłania wystandaryzowanej informacji dotyczącej transakcji między eksporterami i importerami. Podstawową funkcjonalnością i zaletą SWIFT jest radykalne skrócenie czasu potrzebnego na wykonanie zlecenia oraz automatyzacja przelewów (bez niego trzeba działać „na piechotę”, np. przy pomocy zwykłej poczty; w Iranie wiele dużych transakcji wymaga wręcz gotówki). Wbrew temu, co pisze część publicystów, system SWIFT nie rozlicza transakcji, a jedynie informuje o nich w sposób błyskawiczny. Sankcja w postaci odłączenia od systemu nie pozbawi więc Rosji możliwości handlowania ze światem, ale dramatycznie to utrudni, cofając kraj do XX wieku.

- Wyłączenie SWIFT dla Iranu przyczyniło się do spadku eksportu tego kraju o jedną trzecią w 2018 r. Sankcje uderzające w eksport ropy i gazu pozbawiłoby natomiast Rosję 36 proc. wpływów do budżetu

– szacują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Jak przypominają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w całej Rosji ze SWIFT korzysta 314 instytucji finansowych, wykonując za jego pośrednictwem w sumie 390 mln poleceń zapłaty rocznie, czyli półtora miliona w statystyczny dzień roboczy.

- W momencie odłączenia Rosji od systemu wszystkie te operacje będą musiały zostać wykonane w sposób manualny np. za pośrednictwem zleceń telefonicznych, faksu bądź aplikacji. Oznacza to zdecydowanie dłuższy czasu obsługi transakcji finansowych – Bank Rozliczeń Międzynarodowych wskazuje, że obecnie są to średnio około 2 godziny, bez SWIFT długość ta będzie dwukrotnie bądź nawet trzykrotnie większa – tłumaczy Piotr Arak.

Zdaniem szefa rządowego think-tanku, za odcięciem Rosji od SWIFT powinny pójść kolejne sankcje. To odcięcie nie oznacza bowiem zakazu handlu z rosyjskimi bankami ani zamrożenia ich aktywów. Na tego typu sankcje zdecydowały się dotąd Wielka Brytania i USA. To ostatnie musi boleć, bo oznacza odcięcie największych rosyjskich banków od transakcji w dolarach. Sęk w tym, że po aneksji Krymu Rosjanie mocno różnicowali koszyk rezerw, uciekając od dolara.

Obecnie największa część rezerw agresora – czyli około jednej trzeciej całości - ulokowana jest w euro, a w dolarze – dwa razy mniej (więcej Rosja trzyma dziś w złocie). Najdotkliwsze byłoby więc odcięcie bandyckiego kraju, albo przynajmniej kluczowych rosyjskich banków, od transakcji w euro. Taka sankcja uderzy jednak bardzo mocno także w kraje unijne; Putin zapowiedział, że jeśli UE utrudni wykonywanie płatności za dostarczane Europie przez Rosję surowce, zwłaszcza gaz, ropę i węgiel, to on zakręci wszystkie kurki i zatrzyma transporty. Mimo tych gróźb, oburzenie rosyjską agresją jest we wszystkich krajach Zachodu bez wyjątku tak wielkie, że coraz więcej przywódców uważa dalsze drastyczne sankcje wobec Rosji za konieczne.

W niedzielę Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, oświadczyła w mediach społecznościowych: „Paraliżujemy aktywa rosyjskiego banku centralnego. To zamrozi jego transakcje. A to z kolei uczyni niemożliwym zachowanie płynności przez bank centralny Rosji”. Na zamrożenie trzymanych w swoich bankach rezerw Banku Rosji i Funduszu Narodowego Dobrobytu zdecydowały się jednocześnie Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Kanada, co nie ma precedensu w historii. Spodziewane przyłączenie się do tej sankcji Japonii oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego spowoduje odcięcie Rosji od ponad połowy zasobów, z których finansowana jest agresja na Ukrainę, czyli równowartości ponad 350 mld dolarów. Analitycy spodziewają się gwałtownego spadku wartości rubla, a nawet całkowitego załamania się rosyjskiego systemu finansowego.

Jedność Zachodu zaskoczyła „Putlera”. Sankcji będzie więcej i mocno zabolą reżim i jego popleczników

Otwarte pozostaje pytanie, na ile społeczeństwa zachodnie będą umiały/chciały ponieść związane z sankcjami koszty, zwłaszcza gdyby agresja na Ukrainie miała się przedłużać lub gdyby doszło tam do rosyjskiej okupacji. Po rosyjskiej napaści na Gruzję, a także po aneksji Krymu, kraje zachodnie, w tym USA, dość szybko proponowały „reset” i wracały z Putinem do interesów –po wpływem kręgów upowszechniających w Unii i USA ewidentnie kremlowski przekaz. Najwyraźniej agresor liczył tym razem na to samo. Dziś wiele wskazuje jednak na to, że może się przeliczyć. Ukraina jest ogromnym krajem – powierzchniowo niewiele mniejszym niż Polska i Niemcy razem wzięte, większym od Hiszpanii czy Francji. To nie jest jakiś anonimowy punkt na mapie.

W dodatku – co kluczowe – Ukraińcy dzielnie się bronią i zarazem potrafili ponieść w świat swą opowieść. Narracja Putina – zwanego coraz częściej „Putlerem” – poniosła totalną klęskę niemal na całym świecie, jego słynni trolle w internecie, którym – wszystko na to wskazuje – udało się wpłynąć na decyzję o Brexicie oraz poprzednie wybory prezydenckie w USA (wygraną Trumpa) są masowo tropieni i banowani. Wszystko to tworzy klimat dla kolejnych, jeszcze bardziej drakońskich, sankcji gospodarczych wobec Rosji. Zachód, po początkowych zawahaniach kilku krajów (m.in. Niemiec czy Węgier w sprawie SWIFT) zachowuje tutaj jedność, która musiała zaskoczyć Kreml.

Już w niedzielę, a więc w czwartym dniu rosyjskiej inwazji na niepodległa Ukrainę, unijne sankcje objęły ponad 70 proc. rosyjskiego sektora bankowego oraz całe zasoby putinowskich elit politycznych i gospodarczych (oligarchów), w tym samego Putina. Od wtorku 1 marca Unia odcina Rosję dostępu do obrotu towarami podwójnego przeznaczenia – osłabia to przede wszystkim kluczowy dla reżimu Putina sektor zbrojeniowy i surowcowy, ale skutki odczują także tzw. zwykli Rosjanie. Niezależnie od tego działające na Zachodzie, w tym w Polsce, firmy zrywają współpracę z rosyjskimi kontrahentami, przestają kupować ich towary, a eksporterzy ogłaszają decyzje o rychłej rezygnacji z handlowania z bandyckim krajem. Cały rosyjski biznes stał się niemal z dnia na dzień trędowaty. Dotyczy to także sportu, który przecież także jest biznesem (video: wystąpienie Roberta Lewandowskiego, a także wycofanie się przez rosyjskiego miliardera Romana Abramowicza z bieżącego zarządzania klubem piłkarskim i przekazanie go powiernikom klubowej fundacji charytatywnej). Podobne wykluczenie Rosjan postępuje szybko w świecie nauki, kultury czy rozrywki.

Silnym uderzeniem w rosyjską gospodarkę oraz miliony Rosjan jest też zamknięcie całej przestrzeni powietrznej nad Europą dla tamtejszych linii lotniczych oraz innych przewoźników (a także prywatnych maszyn rosyjskich oligarchów). Zasadniczo winduje to koszty transportu towarów. Z kolei sankcje bankowe i finansowe wymuszają na reżimie Putina uruchomienie rezerw. Wprawdzie dzięki zwyżkom na rynku surowców energetycznych Rosji udało się zgromadzić aż 640 mld dol., ale dostęp do nich może być teraz utrudniony, a wojna z całym światem Zachodu może szybko wyczerpać te zasoby. Tym bardziej, że każda z sankcji ma moc zduszania putinowskiej gospodarki.

PIE: Konieczne są sankcje sektorowe

Piotr Arak przekonuje, że teraz Zachód winien jak najszybciej sporządzić listę produktów niezbędnych dla funkcjonowania kluczowych sektorów gospodarczych Rosji i podjąć szybkie działania nakłaniające dostawców takich produktów do porzucenia rynku rosyjskiego, na przykład przez ofertę rekompensat. Dobrym przykładem mogą być serwisy informacyjno-tradingowe – platformy Bloomberga i Reutersa. Ich brak przyczyniłby się do realnego paraliżu rosyjskiego systemu finansowego.

Co istotne, globalne agencje ratingowe wciąż utrzymują rating Rosji na takim poziomie, że – formalnie – opłaca się tam inwestować (tylko S&P obniżyła ocenę do BB+). Tymczasem konflikt z każdym dniem zmniejsza finansową wiarygodność Rosji, co w oczywisty sposób winno skłaniać inwestorów z Europy i USA do wycofania się z bandyckiego kraju.

Zdaniem Piotra Araka, w długiej perspektywie istotne są też sankcje technologiczne, które utrudnią rozwój priorytetowych dla Kremla sektorów m.in. sektora zbrojeniowego. Skuteczność tych sankcji jednak w dużej mierze będzie zależeć również od sukcesów w nakłanianiu innych państw do stosowania się do ograniczeń. Rosja importuje 1,7 mld USD półprzewodników i mikroprocesorów, z czego 403 mln USD (24 proc.) pochodzi z państw UE, USA, Japonii, Tajwanu. Rosjanie będą starali się zwiększyć import z Chin, skąd pochodzi jedna trzecia importu tych technologii. W długiej perspektywie znaczenie będzie miał zakaz eksportu innych technologii m.in. związanych z przetwórstwem ropy naftowej wprowadzony przez UE.

Bardzo ważne, ze względów symbolicznych, jest objęcie sankcjami UE, USA i Wielkiej Brytanii prezydenta Rosji Władimira Putina oraz ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa – dodaje Jan Strzelecki, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Co powinno znaleźć się w kolejnym pakiecie sankcji przeciwko bandyckiej Rosji?

Wedle PIE, silniejszym uderzeniem byłoby objęcie sankcjami wszystkich rosyjskich banków i zamrożenie aktywów. W ostatnich latach Moskwa, by zabezpieczyć się przed skutkami sankcji odchodziła od rozliczeń dolarowych, przeważnie na korzyść euro (np. w kontraktach surowcowych z Chinami). W tym celu utrzymywała też niski poziom długu. Łączny rosyjski dług wynosił 253 mld USD na koniec 2021 r., czyli ok. 21 proc. PKB, a dług zagraniczny stanowił tylko 3 proc. PKB.

Kolejnym krokiem powinno być także rozszerzenie, ujednolicenie i uzupełnienie list sankcyjnych USA, Wlk. Brytanii i UE: znajdują się na nich inni przedstawiciele reżimu, oligarchowie i osoby zaangażowane w agresję na Ukrainę. Rozszerzanie sankcji powinno obejmować także rodziny członków elity zajmujących eksponowane stanowiska, tak jak najnowsze amerykańskie i brytyjskie sankcje. Na liście sankcyjnej USA znajduje się obecnie 13 miliarderów, których majątek szacowany jest na 66,4 mld USD.

- Potrzebne są sankcje sektorowe, które uderzyłyby w najbardziej dochodowe branże rosyjskiej gospodarki. Największe straty dla budżetu Federacji Rosyjskiej przyniosłyby sankcje związane z uderzeniem w eksport ropy i gazu. W 2021 r. zyski z eksportu ropy i gazu zapewniły 36 proc. wpływów do rosyjskiego budżetu, a w poprzednich latach ten udział był często większy. Sankcje powinny uderzać także w inne dochodowe towary eksportowe, takie jak np. metale szlachetne i półszlachetnie, stal i żelazo, nawozy. – mówi Jan Strzelecki.

Kolejne kroki mogą obejmować sektor transportowy: ograniczenia dla lotnictwa, m.in. zakaz lotów dla rosyjskich linii lotniczych (już wprowadzone przez Polskę i Wlk. Brytanię), restrykcje na udostępnienie technologii przez SITA, ograniczenia dla rosyjskich kolei i statków. W sektorze finansowym możliwe jest także odcięcie Rosji od międzynarodowych systemów kart płatniczych Visa i MasterCard (nie utrudni to funkcjonowania wewnątrzrosyjskiego systemu “Mir”). Kolejne kroki powinny obejmować także szerokie ograniczenia inwestycji rosyjskich we wrażliwych i strategicznych sektorach na Zachodzie, ograniczenia wizowe, i wyłączanie Rosji z organizacji międzynarodowych.

Konieczne jest dalsze odłączanie Rosji od światowej gospodarki (decoupling). Eksport towarów i usług w ostatnich latach stanowił ok. jedną czwartą rosyjskiego PKB, co lokuje ją wprawdzie poniżej średniej UE, ale daleko od poziomu autarkii. Unia Europejska jest największym odbiorcą rosyjskiego eksportu. W 2020 r. do UE trafiło 33,8 proc. rosyjskiego eksportu, a więc ponad dwukrotnie więcej niż do Chin (15 proc.). Państwa zachodnie odpowiadają za ok. 14 proc. PKB Rosji.

Jaki wpływ sankcji przeciwko Rosji na polską gospodarkę? Potencjalnie duży. Choć przez kilkanaście lat nasza gospodarka znacząco uniezależniła się od Rosji

Udział Przez prawie pół wieku od zakończenia II wojny światowej ZSRR był głównym partnerem handlowym Polski. W 1990 r. ZSRR zajmował drugie miejsce w polskiej wymianie handlowej. Od dwóch dekad obserwujemy spadek znaczenia Rosji w wymianie handlowej Polski. Pomiędzy 1995 a 2021 r. udział Rosji w eksporcie Polski spadł dwukrotnie z 5,6 proc. do 2,8 proc. Jednocześnie stopniowo uniezależniamy się od dostaw rosyjskiego gazu i ropy.

Udział Rosji jako odbiorcy eksportu z Polski spadł między 2006 a 2021 rokiem w zdecydowanej większości sekcji: w eksporcie żywności i zwierząt z 5,6 proc. do 1,7 proc., w eksporcie chemikaliów z 10,4 proc. do 5,3 proc., w eksporcie towarów przemysłowych z 5 proc. do 2,5 proc., w eksporcie wyrobów przemysłowych z 4,8 proc. do 2 proc.

Rosja jest już tylko siódmym partnerem eksportowym Polski i nie znajduje się wśród pięciu najważniejszych odbiorców w żadnej z sekcji, które są głównymi motorami polskiego eksportu. Nasza gospodarka znacząco uniezależniła się od wpływu Rosji w ostatnich latach. Widać to, choć w mniejszym stopniu, także zakresie surowców takich jak paliwa, których udział w imporcie od 2006 roku spadł z 70 proc. do 50 proc. w 2021 r. roku – podkreśla Piotr Arak.

W 2020 r. import gazu ziemnego z Rosji spadł w porównaniu do 1990 r. ze 100 proc. do 55 proc. W przełożeniu na konsumpcję udział rosyjskiego gazu w tym czasie spadł z 80 proc. do 45 proc. Nastąpiło to w warunkach ponad dwukrotnie wyższego zużycia tego surowca w polskiej gospodarce, które wyniosło 21,5 mld m3. Jednocześnie odnotowano spadek udziału ropy z Rosji w polskiej konsumpcji ze 100 proc. w 1990 r. do 69 proc. w 2020 r.

Największy jest udział Rosji w imporcie węgla do Polski - w 2020 r. wynosił ok. 70 proc. Jednak udział w całym krajowym zużyciu tego surowca nie przekracza 9 proc. Swoje zapotrzebowanie na węgiel zaspokajamy bowiem w 80 proc. we własnym zakresie. Importowany węgiel trafia niemal wyłącznie do gospodarstw domowych, a sektor energetyczny jest od niego niezależny (do przemysłu trafia ok. 5 proc. importowanego surowca, częściowo z Rosji). Pełną niezależność od importu dałoby nam więc zlikwidowanie wszystkich domowych palenisk węglowych – bo to one głównie używają węgla z Rosji.

- Już dziś zapotrzebowanie gospodarstw domowych na węgiel można uzupełnić dostawami węgla z Czech, które obok Australii są największym eksporterem tego surowca do Polski

– komentuje Magdalena Maj, kierownik zespołu energii i klimatu w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Jej zdaniem, ewentualne zatrzymanie pociągów z węglem ze Wschodu nie grozi więc tym, ze Polacy ogrzewający swe domy węglem zaczną marznąć.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto