Kiedyś przygotowania do świąt wielkanocnych zaczynały się już jesienią poprzedniego roku. Zbierało się trawy i rośliny do ozdobienia palm, które wykonywało się własnoręcznie. - Rośliny barwiono na różne kolory lub zostawiano ich naturalną barwę. Wykonywało się też polskie kwiaty z bibuły, robiono frędzelki i tak przygotowaną palmę niesiono do kościoła na sumę w Niedzielę Palmową - mówi Kamil Bogusz, historyk z Chrzanowa.
Wielkanocne uroczystości zaczynały się tak naprawdę w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Mieszkańcy wracający z czuwania w Wolbromiu szli do pobliskiej Koziny. Pod pagórkiem, na którym była kaplica Najświętszej Marii Panny, znajdowały się dwa źródełka, które miały cudowne właściwości. - Kto się obmył wtedy w tej wodzie, zmywał z siebie wszystkie choroby, grzechy. Można też było nabrać wodę do naczynia, ale żeby zachowała swoje właściwości, trzeba było iść do domu w milczeniu i nie odwracać się za siebie - wspomina Henryka Rogal z Wolbromia. - Biegałyśmy tak z koleżankami. Chciałyśmy być piękne i długo młode - dodaje.
W Wielki Piątek zaczynano powoli przygotowania do świąt. W powiecie olkuskim znane było wtedy przysłowie "W Wielki Piątek dobrego siewu początek". - Niektórzy mężczyźni siali wtedy trochę owsa. Kobiety z kolei - kapustę. Miały być dzięki temu dorodne i miały ich nie zjadać gąsienice - wspomina pani Rogal. Mężczyźni w tym czasie wędzili szynki i kiełbasy. - Ponieważ kiedyś post obowiązywał i w piątek, i w sobotę, pamiętam, jakie to było straszne wąchać te wszystkie piękne zapachy i nie móc nic spróbować - śmieje się pani Henryka. - Ale jadło się wtedy żur z chrzanem i ziemniakami. Do tej pory pamiętam jego wspaniały smak. Ja takiego nie umiem już zrobić, już mi tak nie smakuje - dodaje. Podstawowe ciasta, jakie się wtedy piekło w regionie na Wielkanoc, to baby, ciasta drożdżowe z kruszonką i serniki. Mazurki przyszły później. - Moja babcia robiła masło, które aż się świeciło. Miało wtedy właściwości lecznicze i bardzo długo nie jełczało - wspomina Henryka Rogal.
Niewiele osób pamięta, że dawniej w Wielki Piątek na znak smutku zasłaniano w domach lustra. Wiemy to m.in. z opisów Józefa Liszki, regionalisty z Krzykawy (gmina Bolesław). - Na stole w centralnym miejscu umieszczano pasyjkę i dwa lichtarze ze świecami, które zapalano w godzinę śmierci Pana Jezusa - podkreśla Jacek Sypień, olkuski historyk, regionalista. Wieczorem szło się na liturgię Wielkiego Piątku, w której obowiązkowo uczestniczyło się w adoracji krzyża. Po niej była adoracja przy Grobie Pańskim, która trwała cały wieczór i noc, nieprzerwanie przez całą Wielką Sobotę. Przychodziło się o różnych porach, ale zawsze ktoś był. Przy grobie pełnili wartę strażacy w mundurach galowych oraz parafianie. - Przynoszono ze sobą świece. Miał być to dzień zadumy i szczególnej modlitwy - podkreśla Bogusz.
Z kolei w Wielką Sobotę, poza tym, że tak jak dziś święcono pokarmy, na wsiach święcono dodatkowo drewniane krzyżyki. - Następnie ustawiano je w polach, co miało zapewnić urodzaj - mówi Sypień. Wieczorem w Wielką Sobotę szło się na liturgię wieczorną, a w niedzielę jeszcze przed świtaniem jechało na rezurekcję. - Furmankami, nie było aut. Do kościoła jechało się ostrożnie. Gospodarze wierzyli jednak, że w drodze powrotnej, kto pierwszy dojedzie do domu, ten będzie miał lepszy urodzaj. Chcieli też zaimponować sąsiadom, kto ma lepsze konie - wspomina Henryka Rogal. Drogi były wtedy kamieniste, a furmanki z wąskimi kołami niezbyt trzymały się drogi. - Jeden z gospodarzy tak dodał gazu, że widzieliśmy tylko jak furmanka się wywróciła, a wszystkie odświętnie ubrane kobiety, wpadły do rowu - śmieje się pani Henryka.
Po mszy św. wracano do domu i wtedy całą rodziną zasiadano do uroczyście nakrytego stołu, przy którym długo biesiadowano. - Wtedy już znany był zwyczaj "szukania zajączka". W mieszkaniu lub ogrodzie chowano drobne prezenty, czy łakocie i zadaniem dzieci było je odnaleźć - dodaje Jacek Sypień.
Wielkanoc. Ciekawostki historyczne według historyków:
* Jacek Sypień: - Dawniej w ludowych wierzeniach Wielki Tydzień był okresem największej potęgi i działania mocy nieczystych. Kres wszystkim tym złym siłom kładzie dopiero cud Zmartwychwstania. Na przykład w Wielki Czwartek na pamiątkę Wieczerzy Pańskiej we wszystkich domach jedzono niegdyś tajnię, czyli postną kolację. Jej resztki zachowywano jako pożywienie dla zmarłych. W nocy z czwartku na piątek wieszano kukłę Judasza wypchaną słomą. W piątek po południu Judasz był sądzony - wtedy kukłę palono lub obijano kijami 30 razy na schodach kościoła.
* Jacek Sypień: - Wielki Piątek nie był, wbrew powszechnej opinii, jedynie dniem smutku i ascezy. Urządzano wtedy pożegnanie z postnym jedzeniem tzw. pogrzeb żuru. Organizowano orszaki pogrzebowe z garnkami wypełnionymi postnym żurem. Garniec niesiono na barkach, a jego zawartość wylewano na skraju wsi. W niektórych regionach Polski był zwyczaj wieszania śledzia na drzewie "za karę", że stanowił jedyne pożywienie podczas postu. Poza tym Wielki Czwartek i Piątek związane były z misteriami pasyjnymi, które sprowadzili do Polski w XV wieku bernardyni.
* Kamil Bogusz: - Według Stanisława Polaczka w czasie nieszporów pasyjnych wchodziło do kościoła siedmiu parobków przybranych w białe worki, jako pokutnicy. Kiedy weszli do kościoła, padali na posadzkę i leżeli krzyżem aż do zakończenia liturgii. Tak było w Rudawie. W Niedzielę Palmową w Krzeszowicach każdy z domowników "zażywał" trzy bazie, aby gardło nie bolało. W Płazie były zatykane na szczytach domów jako ochrona przed pożarem lub też robiono z tych palm krzyżyki i zatykano w Wielki Czwartek na kalenicach dachów.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?