Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc, jakiej już nie ma... Zapomniane zwyczaje i tradycje

Katarzyna Ponikowska
Przełom lat 20. i 30. XX w., kościół św. Mikołaja w Chrzanowie. Kaplica św. Stanisława, w której umieszczono Grób Pański. Gipsowa figura Pana Jezusa jest używana w tej parafii do dnia dzisiejszego. Przy grobie pełnili wartę strażacy w mundurach galowych.
Przełom lat 20. i 30. XX w., kościół św. Mikołaja w Chrzanowie. Kaplica św. Stanisława, w której umieszczono Grób Pański. Gipsowa figura Pana Jezusa jest używana w tej parafii do dnia dzisiejszego. Przy grobie pełnili wartę strażacy w mundurach galowych. archiwum rodzinnego państwa Kantorów
Zasłanianie w domu luster, obmywanie się w źródełku, sianie kapusty czy ściganie się furmankami Wiele zwyczajów, bez których Wielkanoc kiedyś by się nie odbyła, jest dziś zapomnianych

Kiedyś przygotowania do świąt wielkanocnych zaczynały się już jesienią poprzedniego roku. Zbierało się trawy i rośliny do ozdobienia palm, które wykonywało się własnoręcznie. - Rośliny barwiono na różne kolory lub zostawiano ich naturalną barwę. Wykonywało się też polskie kwiaty z bibuły, robiono frędzelki i tak przygotowaną palmę niesiono do kościoła na sumę w Niedzielę Palmową - mówi Kamil Bogusz, historyk z Chrzanowa.

Wielkanocne uroczystości zaczynały się tak naprawdę w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek. Mieszkańcy wracający z czuwania w Wolbromiu szli do pobliskiej Koziny. Pod pagórkiem, na którym była kaplica Najświętszej Marii Panny, znajdowały się dwa źródełka, które miały cudowne właściwości. - Kto się obmył wtedy w tej wodzie, zmywał z siebie wszystkie choroby, grzechy. Można też było nabrać wodę do naczynia, ale żeby zachowała swoje właściwości, trzeba było iść do domu w milczeniu i nie odwracać się za siebie - wspomina Henryka Rogal z Wolbromia. - Biegałyśmy tak z koleżankami. Chciałyśmy być piękne i długo młode - dodaje.

W Wielki Piątek zaczynano powoli przygotowania do świąt. W powiecie olkuskim znane było wtedy przysłowie "W Wielki Piątek dobrego siewu początek". - Niektórzy mężczyźni siali wtedy trochę owsa. Kobiety z kolei - kapustę. Miały być dzięki temu dorodne i miały ich nie zjadać gąsienice - wspomina pani Rogal. Mężczyźni w tym czasie wędzili szynki i kiełbasy. - Ponieważ kiedyś post obowiązywał i w piątek, i w sobotę, pamiętam, jakie to było straszne wąchać te wszystkie piękne zapachy i nie móc nic spróbować - śmieje się pani Henryka. - Ale jadło się wtedy żur z chrzanem i ziemniakami. Do tej pory pamiętam jego wspaniały smak. Ja takiego nie umiem już zrobić, już mi tak nie smakuje - dodaje. Podstawowe ciasta, jakie się wtedy piekło w regionie na Wielkanoc, to baby, ciasta drożdżowe z kruszonką i serniki. Mazurki przyszły później. - Moja babcia robiła masło, które aż się świeciło. Miało wtedy właściwości lecznicze i bardzo długo nie jełczało - wspomina Henryka Rogal.

Niewiele osób pamięta, że dawniej w Wielki Piątek na znak smutku zasłaniano w domach lustra. Wiemy to m.in. z opisów Józefa Liszki, regionalisty z Krzykawy (gmina Bolesław). - Na stole w centralnym miejscu umieszczano pasyjkę i dwa lichtarze ze świecami, które zapalano w godzinę śmierci Pana Jezusa - podkreśla Jacek Sypień, olkuski historyk, regionalista. Wieczorem szło się na liturgię Wielkiego Piątku, w której obowiązkowo uczestniczyło się w adoracji krzyża. Po niej była adoracja przy Grobie Pańskim, która trwała cały wieczór i noc, nieprzerwanie przez całą Wielką Sobotę. Przychodziło się o różnych porach, ale zawsze ktoś był. Przy grobie pełnili wartę strażacy w mundurach galowych oraz parafianie. - Przynoszono ze sobą świece. Miał być to dzień zadumy i szczególnej modlitwy - podkreśla Bogusz.

Z kolei w Wielką Sobotę, poza tym, że tak jak dziś święcono pokarmy, na wsiach święcono dodatkowo drewniane krzyżyki. - Następnie ustawiano je w polach, co miało zapewnić urodzaj - mówi Sypień. Wieczorem w Wielką Sobotę szło się na liturgię wieczorną, a w niedzielę jeszcze przed świtaniem jechało na rezurekcję. - Furmankami, nie było aut. Do kościoła jechało się ostrożnie. Gospodarze wierzyli jednak, że w drodze powrotnej, kto pierwszy dojedzie do domu, ten będzie miał lepszy urodzaj. Chcieli też zaimponować sąsiadom, kto ma lepsze konie - wspomina Henryka Rogal. Drogi były wtedy kamieniste, a furmanki z wąskimi kołami niezbyt trzymały się drogi. - Jeden z gospodarzy tak dodał gazu, że widzieliśmy tylko jak furmanka się wywróciła, a wszystkie odświętnie ubrane kobiety, wpadły do rowu - śmieje się pani Henryka.

Po mszy św. wracano do domu i wtedy całą rodziną zasiadano do uroczyście nakrytego stołu, przy którym długo biesiadowano. - Wtedy już znany był zwyczaj "szukania zajączka". W mieszkaniu lub ogrodzie chowano drobne prezenty, czy łakocie i zadaniem dzieci było je odnaleźć - dodaje Jacek Sypień.

Wielkanoc. Ciekawostki historyczne według historyków:
* Jacek Sypień: - Dawniej w ludowych wierzeniach Wielki Tydzień był okresem największej potęgi i działania mocy nieczystych. Kres wszystkim tym złym siłom kładzie dopiero cud Zmartwychwstania. Na przykład w Wielki Czwartek na pamiątkę Wieczerzy Pańskiej we wszystkich domach jedzono niegdyś tajnię, czyli postną kolację. Jej resztki zachowywano jako pożywienie dla zmarłych. W nocy z czwartku na piątek wieszano kukłę Judasza wypchaną słomą. W piątek po południu Judasz był sądzony - wtedy kukłę palono lub obijano kijami 30 razy na schodach kościoła.
* Jacek Sypień: - Wielki Piątek nie był, wbrew powszechnej opinii, jedynie dniem smutku i ascezy. Urządzano wtedy pożegnanie z postnym jedzeniem tzw. pogrzeb żuru. Organizowano orszaki pogrzebowe z garnkami wypełnionymi postnym żurem. Garniec niesiono na barkach, a jego zawartość wylewano na skraju wsi. W niektórych regionach Polski był zwyczaj wieszania śledzia na drzewie "za karę", że stanowił jedyne pożywienie podczas postu. Poza tym Wielki Czwartek i Piątek związane były z misteriami pasyjnymi, które sprowadzili do Polski w XV wieku bernardyni.
* Kamil Bogusz: - Według Stanisława Polaczka w czasie nieszporów pasyjnych wchodziło do kościoła siedmiu parobków przybranych w białe worki, jako pokutnicy. Kiedy weszli do kościoła, padali na posadzkę i leżeli krzyżem aż do zakończenia liturgii. Tak było w Rudawie. W Niedzielę Palmową w Krzeszowicach każdy z domowników "zażywał" trzy bazie, aby gardło nie bolało. W Płazie były zatykane na szczytach domów jako ochrona przed pożarem lub też robiono z tych palm krzyżyki i zatykano w Wielki Czwartek na kalenicach dachów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto