Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Twierdza Trzebinia padła, zdobyła ją rewelacyjnie spisująca się wiosną w IV lidze Kalwarianka

Jerzy Zaborski
MKS Trzebinia Siersza przegrał po raz pierwszy w tym sezonie na własnym boisku. Jego pogromcą okazała się Kalwarianka (0:1).
MKS Trzebinia Siersza przegrał po raz pierwszy w tym sezonie na własnym boisku. Jego pogromcą okazała się Kalwarianka (0:1). Fot. Jerzy Zaborski
Twierdza Trzebinia padła. MKS nie poradził sobie na własnym boisku z Kalwarianką (0:1), co kosztowało go spadek na 3. miejsce w grupie zachodniej IV ligi piłkarskiej. Wciąż jednak aktualna jest szansa na walkę o mistrzostwo. Liderująca Jutrzenka Giebułtów zremisowała na własnym boisku z Zieleńczanką Zielonki 2:2. Podopieczni Pawła Olszowskiego tracą sześć punktów do lidera i dwa do wyprzedzających ich rezerw „Pasów”.

Każda seria musi się kiedyś skończyć, ale w Trzebini podkreślają, że wcale jeszcze nie musiała. Gospodarze w pierwszej połowie wypracowali kilka pozycji bramkowych.

– Trzeba było wykorzystać przynajmniej dwie. Nie jestem chyba zbyt wymagający – _zwraca uwagę Paweł Olszowski, trener trzebinian. – _To zawsze byłby pewien tzw. zawór bezpieczeństwa na wypadek sędziowskich pomyłek. Graliśmy z wiatrem, więc grzechem było z tego nie skorzystać.

Trzebinianie tydzień wcześniej wygrali w Nowej Wsi z Niwą 4:1, wykazując się bardzo dobrą skutecznością. Wiosną piłkarze MKS wciąż są na etapie jej poszukiwania.

– Wydawało się, że już ją znaleźliśmy i teraz z każdym spotkaniem będzie coraz lepiej – analizuje trener Olszowski. – W tygodniu poprzedzającym mecz w Kalwarii jeszcze intensywniej pracowaliśmy nad skutecznością. Znowu się zacięła.

Trzebiński szkoleniowiec wiosną kilka razy już podkreślał, że jego zespół nie prezentuje się tak jak w pierwszej rundzie. Trudno się z nim nie zgodzić. Wciąż brakuje stabilizacji formy. Zaciął się Marcin Giermek, najskuteczniejszy zawodnik. Po wyprawie do Nowej Wsi wydawało się, że odblokował się drugi z napastników, Michał Kowalik, który dwa razy tam wpisał się na listę strzelców. Nie poszedł jednak za ciosem.

Kalwarianie potwierdzili, że są drużyną wyjazdów. – Było to spotkanie, w którym decydowały niuanse _– uważa trener Olszowski. – _To dlatego decyzje sędziego miały wpływ na końcowy wynik i nic nie zmieni mojego poglądu na ten temat.
Punktem zapalnym w meczu było przyznanie gościom karnego, który rozstrzygnął o jego losach.

– Pomijam już fakt, że w sytuacji poprzedzającej przyznanie karnego jeden z kalwaryjskich piłkarzy zagrał piłkę ręką. To dlatego przedostali się pod nasze pole karne _– złości się Paweł Olszowski. – _Nasz zawodnik został nabity. Wszystko odbyło się w pełnym biegu, więc nikt nie mógł mu zarzucić nienaturalnego ułożenia ręki. Sędzia powinien umieć rozróżnić ferwor walki, jak to było tym razem, od celowego zagrania. Widziałem już mecze, kiedy w podobnych sytuacjach rozjemcy nie reagowali.

Trzebinianie szczególnie żałowali porażki z Kalwarianką. – _Gdyby udało nam się wygrać, tracilibyśmy tylko trzy punkty do lidera, mając w perspektywie kilka – że tak powiem – łatwiejszych spotkań, bo z ekipami z dołu tabeli _– zwraca uwagę trener MKS.

Pierwszy mecz z teoretycznie łatwiejszym rywalem trzebinianie zagrają w sobotę (godz. 17.30) w Krakowie przeciwko Borkowi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto