Maksio urodził się 18.09.2013 roku w Toruniu. Uzyskał 10 pkt. w skali apgar- dorodny z niego noworodek- mierzył 57cm i ważył 3874:) Urodził sie w 40 tygodniu ciąży ( siłami natury) Po dwóch dniach pobytu w szpitalu mama wraz z maluszkiem uzyskali wypis bez żadnych przeciwwskazań! Po tygodniu wrócili do szpitala, ponieważ poziom bilirubiny u maluszka znacznie się podniósł (żółtaczka), po kolejnych czterech dniach hospitalizacji wrócili do domku.
Od tamtej pory wszystko wydawało się być w porządku- oprócz tego, że Maksio był strasznym śpiochem i nie specjalnie chciał jeść. Bywały lepsze i gorsze dni, czasem był bardzo aktywny, czasem apatyczny i bez apetytu. Niepokojące dla rodziców stały się długie drzemki synka w ciągu dnia, o których kilkukrotnie informowali pediatrę. Miarka przebrała się, gdy maluch przespał 9 godzin i nie chciał jeść. Dzięki czujności i wytrwałości mamy Maksia Pani Korneli, która co kilka dni dreptała do przychodni z niepokojem 27.11.2013 r skierowano maluszka do szpitala na badania. Okazało się, że poziom limfocytów był znacznie podwyższony, długo nie musieli czekać na diagnozę 30.11 Padła "ostra białaczka limfoblastyczna: Ze względu na wiek Maksio trafił do grupy pośredniego ryzyka. Rodzicom świat sie zawalił strach, niepewność i rozpacz.
Jak powiedziała mi Pani Kornelia z mężem rozpadli się na tysiące kawałeczków....Jeszcze tego samego dnia zostały włączone sterydy, które miały przygotować do chemii, dodatkowo Maksio miał też przetoczoną krew. Od tego momentu zaczęły się ciągłe badania i towarzyszący im strach i płacz rodziców i maluszka. W niedzielę 01.12 Maksio przeszedł operację miał założenia wkucia centralnego, czyli tzw. Browiaka, nie muszę pisać, że kolejny stres i obawa, ponieważ jest to operacja w narkozie. Przed operacją rodzice zostali poinformowani o wszystkich możliwych niepowodzeniach. Wiem, co piszę jest to MEGA strach i wyczekiwanie końca, by znowu móc zobaczyć swoje dziecko i je przytulić.
Rodzice Maksia codziennie muszą patrzeć na ból i cierpienie swojego maleńkiego synka, bez chwili zastanowienia zamieniliby się z synkiem by już nie musiał cierpieć.
W trudnych chwilach wspierają się nawzajem i powtarzają, że to wszystko jest dla dobra ich maleńkiego bohatera.-Maluch codziennie otrzymuje chemię ( onkowina, asparaginaza, daunorubicyna), która zabija zarówno złe komórki jak i dobre, dlatego też zdarzają się słabsze i mocniejsze dni, czasami niezbędne jest przetoczenie krwi, czasami osocza, bo krzepliwość spada.
Niestety kolejny cios rodzicom został zadany 02.01.2014,Gdy dowiedzieli się, że ze względu na złą odpowiedź na sterydoterapię, chemioterapię oraz wystąpienie genu, ( MLL) konieczny jest przeszczep szpiku. Jest to JEDYNA droga do całkowitego wyzdrowienia
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?