Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomagają bezdomnym i bezrobotnym wyjść na prostą

Katarzyna Ponikowska
Ośrodek w Kluczach
Ośrodek w Kluczach Katarzyna Ponikowska
Waldemar Costello nie miał po co żyć. Dopiero w Kluczach na nowo odnalazł siebie. Dla pracowników Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego nie ma ludzi przegranych. Są tylko tacy, którym trzeba pomóc. Ośrodek w Kluczach jest otwarty dla każdego.

"Łaknącemu dać jeść, pragnącemu dać pić, przychodnia przyjąć, chorego odwiedzić, do przebywającego w więzieniu pójść" - Chrześcijańskiego Stowarzyszenie Dobroczynnego w Kluczach działa według biblijnej zasady Ewangelii św. Mateusza. Pracownicy i wolontariusze uważają, że nie ma osób przegranych, mimo że czasem ludziom trudno się podnieść w życiu. Starają się pomóc każdemu.

Jedną z tych osób jest pochodzący z Bieszczad Waldemar Costello, którego życie nie oszczędzało. Osiem lat temu załamał się, bo stracił żonę i dwoje dzieci. Mieszkał wtedy we Francji. Wystarczyła chwila nieuwagi. Doszło do wypadku samochodowego, tragicznego w skutkach i cały świat runął. - Trudno było mi pogodzić się z tym co się stało. Ale próbowałem - mówi Costello. Choć nie było to łatwe. Kursował między Francją a Rzeszowem, gdzie mieszkała jego teściowa. Próbował pracować, ale mu nie wychodziło. Było coraz gorzej. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Zaczął pić alkohol.

Pewnego dnia wyszedł z domu teściowej i już do niego nie wrócił. Poddał się. Nie widział dla siebie żadnej przyszłości. Pił coraz więcej, spał na ławkach w parku, w autobusach. Nie miał żadnych planów, ani marzeń. Tak minęły dwa miesiące. - Pamiętam, że kiedyś obudziłem się na ławce i pomyślałem, że jestem bez wyjścia. Mieszkam na ulicy, piję i jestem samotny. To było przerażające - wspomina. I właśnie wtedy przypadkowo spotkali go ludzie związani z kościołem zielonoświątkowym. Zaczęli z nim rozmawiać, wypytywać, czy i jak mogą pomóc. Dali mu namiary na placówkę w Kluczach. Przekonali go. Chyba jeszcze tliła się w nim nadzieja na lepsze życie. - Nie miałem pieniędzy, ale jakoś od pociągu do pociągu udało mi się dotrzeć do Klucz. Stanąłem pod drzwiami, a oni mnie przyjęli - opowiada pan Waldemar. - Na początku nie było łatwo. Nowi ludzie, nowe wyzwania. Ale udało mi się wyjść na prostą - dodaje.

- Kiedy go poznałam miał bardzo słabą psychikę, nie rokował sukcesu. Był osobą, którą straciła całe życie. Ale miał na tyle samozaparcia, że się podniósł. Dziś to bystra, żwawa osoba - opowiada o panu Waldemarze Anna Bielecka - Chwast z ChSD.
Bo w ośrodku nikogo się nie przekreśla, choć nie jest łatwo. - Trafiają tu osoby, które dużo w życiu przeszły. Są niezaradne, ale często mają postawę roszczeniową. Uważają, że wszystko im się należy. No i dochodzi do tego alkohol, który jest głównym problemem, z którym się zmagamy - wyjaśnia Bielecka - Chwast.

Mimo to członkowie CHSD walczą o to, by jak najwięcej osób wyprowadzić z bezdomności i pomóc tym, którzy od dawna mają problemy ze znaleziem pracy. Tak by na nowo odnaleźli się w społeczeństwie. Dlatego osoby, które tu trafiają skierowane na przykład przez Ośrodek POmocy Społecznej, od razu są wdrażane w pracę. - Zastanawiamy się, jaki profil zawodowy dla danej osoby wybrać - mówi Bielecka - Chwast. Możliwości jest sporo: praca w kuchni, opiekuńczo - pielęgnacyjna, budowlano - wykończeniowa, ogrodniczo - porządkowa, stolarska z obróbką drewna. Dodatkowo ośrodek oferuje wsparcie doradcy zawodowego.

Po zdobyciu konkretnych umiejętności podopieczni czasem mieszkają dalej w placówce, a czasem się wyprowadzają i zaczynają zupełnie nowe życie. Tak było w przypadku Damiana Młyńczaka. Przyjechał z Sosnowca. Jako młody chłopak, narkoman. Od trzech lat był bezdomny. - Przeszedł duchową przemianę. Stał się zupełnie innym człowiekiem - podkreśla Bielecka -Chwast, a jednocześnie zastrzega, że Stowarzyszenie mimo że działa przy kościele zielonoświątkowym, nie chce nikogo nawracać. - Uczymy etyki i dobrego postępowania - dodaje. Podopieczni mają też wsparcie psychologa. Pan Damian podczas pobytu w kluczewskiej placówce miał okazję nauczyć się też wielu fachów, między innymi z branży budowlano - wykończeniowej. Po jakimś czasie decydował się założyć własną firmę, która buduje i sprzedaje domy. Teraz zatrudnia kilku pracowników, kilka domów już sprzedał. Ma żonę i dwoje dzieci. Mieszka w Olkuszu.

Czasem podopieczni zostają w ośrodku i pracują na miejscu. Dostają też wypłaty, niewielkie, ale dla tych osób to i tak duża pomoc. - Gdyby nie zaktywizowane osoby, musielibyśmy zatrudnić ok. 20 osób. Nie byłoby nas na to stać - zauważa Bielecka - Chwast. Podopieczni wykonują drobne naprawy, rąbią drewno, gotują lub pomagają tym podopiecznym, którzy sami zająć się sobą nie mogą. Bo takie osoby też są w ośrodku, czasem zostają na stałe. Trzeba je przebrać, umyć, zaprowadzić do łazienki, nakarmić. Jest kilku byłych beneficjentów, którzy są liderami grup, instruktorami i opiekunami. Waldemar Costello prowadzi na przykład grupę ciesielską, która zajmuje się naprawą dachów i elewacji. Znajdują zlecenia poza ośrodkiem. - Chcę przekazać dalej, to czego się tu nauczyłem, tego co sam potrafię - mówi Costello.

Pracowników ośrodka najbardziej cieszą właśnie takie historie. Bo jak podkreślają, ich działalność nie ogranicza się do tego, że dają ludziom nocleg i trochę chleba. Najważniejsze jest wyprowadzenie tych osób z bezdomności, żeby znów mogli być częścią społeczeństwa. Pan Waldemar niedawno został również administratorem całego ośrodka. Jest dumny z tej funkcji. Bardzo go cieszy to, czym się zajmuje, ale szczęśliwy do końca nie jest. - Rany po stracie bliskich przygasły. Chciałbym założyć nową rodzinę. Mam wielu przyjaciół, ale bardzo brakuje mi ciepła rodzinnego - nie ukrywa pan Waldemar. Ma też jeszcze jedno marzenia. Zawsze kochał konie. I lubi pomagać innym. - Chciałbym zajmować się hipoterapią i pracować z niepełnosprawnymi dziećmi - wyznaje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na olkusz.naszemiasto.pl Nasze Miasto