Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsze zwycięstwo w III lidze piłkarskiej Górnika Libiąż, Soła Oświęcim traci dystans do Granatu

Jerzy Zaborski
Dawid Adamczyk pokonuje Artura Prokopa. W meczu rozegranym w Libiążu (III liga piłkarska, grupa małopolsko-świętokrzyska) miejscowy Górnik pokonał Porońca Poronin 2:1.
Dawid Adamczyk pokonuje Artura Prokopa. W meczu rozegranym w Libiążu (III liga piłkarska, grupa małopolsko-świętokrzyska) miejscowy Górnik pokonał Porońca Poronin 2:1. Fot. Jerzy Zaborski
Górnik odniósł wreszcie pierwsze wiosenne zwycięstwo, choć z osłabionym kadrowo Porońcem nie było mu łatwo. Z kolei w szlagierze rundy Soła Oświęcim przegrała na boisku lidera w Skarżysku-Kamiennej z Granatem.

Przed meczem w Libiążu okazało się, że karta zdrowia Marcina Juszczyka straciła ważność, a - że rezerwowy Rafał Gawron przyjechał do Libiąża tylko na wycieczkę - bo po środowej kolejce, w której nabawił się wstrząśnienia mózgu, miał zakaz gry. Goście zostali zatem bez bramkarza, więc najpierw opóźnili wyjście na mecz o kwadrans, a w końcu rozpoczęli zawody w „dziesiątkę”. Między słupkami stanął zawodnik z pola. Dopiero po 10 minutach gry uzupełnili skład, widząc, że załatwienie lekarza w obcym mieście w dzień wolny jest niewykonalne.

Była 54 s, kiedy Artur Szlęzak prostopadłym podaniem uruchomił Dawida Adamczyka, a ten w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza „z łapanki” Artura Prokopa.

Wyrównanie padło po karnym, podyktowanym za faul Mateusza Madeja na Rafale Gadzinie. Sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany.

Zaraz po przerwie na akcję oskrzydlającą zdecydował się Adamczyk, którą strzałem z bliska zakończył Dariusz Wilczak.

Libiążanie mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku. Najlepszą w 67 min po dalekim wyrzucie z autu przez Łukasza Grabowskiego piłkę w polu karnym przebił Jan Pawlak, a strzał Piotra Witonia tuż zza linii pola bramkowego został zablokowany.

Jeszcze w 78 min z prawej strony atakował Adamczyk, ale po raz kolejny Artur Prokop udowodnił, że choć jest obrońcą, bramkarski fach nie jest mu obcy.

– Przełamaliśmy się. Lepiej późno niż wcale. Liczę, że teraz o kolejne zwycięstwa będzie nam łatwiej. Pierwszy krok zawsze jest najtrudniejszy _– powiedział Andrzej Kos, trener Górnika.
- Pierwszy raz doświadczyłem takiego meczu z przygodami. Brakowało nam dwóch wiodących obrońców, stąd szybka strata gola. Lukę między słupkami udało nam się jakoś zapełnić –_ stwierdził Marcin Manelski, trener Porońca.

Górnik Libiąż – Poroniec Poronin 2:1 (1:1)
1:0 Adamczyk 1, 1:1 Gadzina 26 karny, 2:1 Wilczak 47.
Sędziował: Dawid Pająk (Wadowice). Żółte kartki: Górka, Madej, Gucik – Grela, Bachleda-Baca. Widzów: 120.

Górnik: Półtorak – Grabowski, Górka, Madej, Gucik (84 Patyk) – Adamczyk, Baliga, Szlęzak, Wilczak (80 Szczurek) – Pawlak (75 Chojnowski), Witoń.
Poroniec: Prokop – Stopka (80 Chowaniec), Chrobak, Zasadni, Folwarski – Gadzina, Grela, Stasik, Antoł (80 Kliś) – Bachleda-Baca, Rzadkosz (grał od 11 min).


W Sole Oświęcim mają kaca po wizycie w Skarżysku-Kamiennej

W pojedynku najlepszych drużyn trudno było oczekiwać piękna futbolu. Dominowała taktyka, więc słusznie postąpił Artur Czarnik, decydując się na strzał z dystansu, po którym piłka wylądowała w przeciwnym „okienku”. Wydawało się, że tzw. gol do szatni podłamie miejscowych.

Wcześniej to gospodarze mieli dobrą pozycję. W 40 min Bartosz Gębura groźnie uderzył, lecz na posterunku był Kamil Talaga. Oświęcimski golkiper odbił też piłkę sprytnie uderzoną z wolnego przez Sebastiana Gajosa (20 min).

Na początku drugiej części Bartłomiej Sałapatek faulował Mateusza Fryca, więc sędzia wskazał „na wapno”.

_ - Jestem przekonany, że w tej sytuacji był faul, ale ofensywny i to my powinniśmy rozpocząć rzutem wolnym _– pieklił się Sebastian Stemplewski, trener Soły.

Oświęcimianie nie dali jednak za wygraną. W 75 min Mateusz Gleń przymierzył w poprzeczkę. Jednak w końcówce Dawid Wadas faulował Bartosza Malinowskiego. Tym razem goście nie mieli wątpliwości co do słuszności „jedenastki”, która na gola ponownie zamienił Marcin Kołodziejczyk.

- Wiem, że rywalom trudno pogodzić się z porażką, poniesioną po golach z rzutów karnych, ale właśnie taki przewrotny potrafi być futbol _– zwrócił uwagę Ireneusz Pietrzykowski, trener Granatu. - _Jak nam w Oświęcimiu jesienią wygwizdano dwa karne, i to w ciągu minuty, po których Soła wróciła do gry, uzyskując ostatecznie remis 4:4, potrafiłem przyjąć końcowy wynik z pokorą.

_- Nie będę owijał w bawełnę, że po wizycie w Skarżysku-Kamiennej czujemy się oszukani. Jeden karny dałby nam remis. Pierwszego karnego, dla mnie wydumanego, dopatrzył się asystent _– skwitował oświęcimski szkoleniowiec.

Granat Skarżysko-Kamienna – Soła Oświęcim 2:1 (0:1)
0:1 Czarnik 43, 1:1 Kołodziejczyk 48 karny, 2:1 Kołodziejczyk 85 karny.
Sędziował: Jacek Kubicki (Kielce). Żółte kartki: Chrzanowski, Malinowski – Sałapatek, Czarnik, Janeczko, Dynarek. Widzów: 200.

Granat: Majcherczyk – Chrzanowski, Gębura, Styczynski, Łatkowski – Gajos (63 Dziubek), Kołodziejczyk, Mianowany (90+2 Basąg), Michalski – Smolarczyk (85 Marković), Fryc (76 Malinowski)
Soła: K. Talaga – J. Jamróz, Sałapatek, Skrzypek (79 Wadas), G. Talaga – Cygnar, Czarnik (88 Stemplewski), Dynarek, Gleń, Stanek – Knapik (78 Janeczko).


W Andrychowie remis Beskidu z Łysicą nie skrzywdził nikogo

Kibice byli świadkami ciekawego pojedynku. W pierwszej połowie więcej klarownych pozycji bramkowych mieli goście. Po strzałach Piotra Pawłowskiego o Piotra Gardynika instynktownie między słupkami interweniował Krystian Majerczyk.

- Gdyby choć jedną z tych okazji udało się wykorzystać, ustawiliśmy to spotkanie pod siebie – żałował Tomasz Dymanowski, grający trener bodzentynian.

Jednak to miejscowi cieszyli się z prowadzenia. Na szybką akcję zdecydował się Tomasz Moskała. Zagrał do Łukasza Rupy. Wobec strzału oddanego przez niego z 25 m, po długim rogu, nawet tak doświadczony bramkarz, jakim jest Dymanowski, był bezradny.
Miejscowi krótko cieszyli się prowadzeniem, bo w zamieszaniu najwięcej zimnej krwi zachował Dariusz Anduła, kończąc akcję Piotra Porębskiego, rozpoczętą przez Damiana Gardynika.

W doliczonym czasie Dawid Rupa zdecydował się na solową akcję. Wpadając w pole karne miał z boku lepiej ustawionego brata Łukasza. Gdyby mu podał, pełna pula zostałaby w Andrychowie. - Egoizm nie popłaca – skwitowali tę sytuację kibice.

_- Owszem, chcieliśmy na własnym boisku pokonać jednego z ligowych faworytów, bo własny stadion zazwyczaj jest naszym atutem. Tym razem się nie udało. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron _– powiedział Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu.

- Po raz trzeci remisujemy w Andrychowie w takich samych rozmiarach. Chyba jesteśmy skazani na wynik 1:1. Wydaje mi się, że spośród wszystkich wizyt w Andrychowie właśnie tym razem najbardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo – stwierdził Tomasz Dymanowski, trener Łysicy.

Beskid Andrychów – Łysica Bodzentyn 1:1 (1:1)
1:0 Ł. Rupa 34, 1:1 Anduła 42.
Sędziował: Michał Fudala (Brzesko). Żółte kartki: Kapera, Kaczmarczyk – Szymoniak, Kardas, Kiełbasa. Widzów: 400.

Beskid: Majerczyk – Szlosek, Nahle, Kapera, Jurczak – D. Rupa, Kaczmarczyk, Słupski, Moskała – Ł. Rupa, Kierczak (85 Grzywa).

Łysica: Dymanowski – Płusa, Szymoniak, Kardas, D. Gardynik (90 Horna) - Pawłowski, Ciesielski, Kozubek, Kiełbasa (80 Fortuna) – Anduła (85 Michta), P. Gardynik.

Inne mecze:

Wisła II Kraków – Nida Pińczów 5:0, Wierna Małogoszcz – Poprad Muszyna 1:0, Bochnia – KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 0:0, Hutnik Nowa Huta – Korona II Kielce 1:1, Wisła Sandomierz – Dalin Myślenice 0:1, Przebój Wolbrom – Unia Tarnów 0:3 (wo., wolbromianie wycofali się z rozgrywek).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto